Zakaz handlu w niedziele i święta w całej UE
We Francji handel w niedziele jest zakazany, a za naruszenie tego prawa grożą wysokie kary finansowe. Mimo tego francuska gospodarka funkcjonuje. Europejska lewica walczy o interesy pracowników, jest sojusznikiem związków zawodowych. Nasz SLD to farbowane lisy, to żadna lewica, tylko organizacja lobbingowa wielkiego biznesu.
W cywilizowanej, demokratycznej Francji od ponad 100 lat handel w niedziele jest zakazany, a za naruszenie tego prawa grożą wysokie kary finansowe. Mimo tego francuska gospodarka funkcjonuje.
W Polsce takiego zakazu nie można wprowadzić od lat.
Moim zdaniem, dlatego, że część partii politycznych jest w ukryty sposób finansowana przez sieci handlowe.
Szczególną hipokryzją pachnie w przypadku Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Lewica zwykle walczy o interesy pracowników, jest sojusznikiem związków zawodowych.
W Polsce jest inaczej. SLD jest wrogiem pracowników i związków zawodowych. Popiera głównie interesy wielkiego biznesu, w tym interesy wielkich sieci handlowych.
To jest organizacja lobbingowa, a nie partia lewicowa. To farbowane lisy, które kłamią, że są lewicą.
Za PRL handel w niedziele nie pracował, bo pracownicy w niedziele powinni odpoczywać, a tylko w wyjątkowych sytuacjach, np. w hutach, pracować.
I do tego również w Polsce trzeba dążyć.
Trzeba w całej Unii Europejskiej wprowadzić zakaz handlu w niedziele i święta. Pomoże w tym prawdziwa europejska lewica i prawdziwe europejskie związki zawodowe.
Jerzy Krajewski
Więcej na ten temat
Francja: Ikea zapłaci za handel w niedzielę
Ikea została ukarana grzywną w wysokości 700 tys. dolarów za to, że jeden z jej sklepów był otwarty w niedzielę. Z kolei Castorama musi za to samo "przestępstwo" zapłacić 550 tys. dolarów. Obie firmy złamały obowiązujące od 102 lat prawo.
To kolejna odsłona walki pomiędzy handlowcami a związkami zawodowymi.
Obecnie prezydent Sarkozy, chcąc pobudzić gospodarkę, dąży do złagodzenia praw ograniczających handel w niedzielę.
Jednak potężne związki zawodowe starają się to uniemożliwić. Posługują się przy tym argumentami, które zwykle słyszymy z ust duchowieństwa. – Praca w niedzielę podważa fundamenty społeczeństwa. To dzień, w którym staramy się konsumować mniej, w którym skupiamy się na innych wartościach – mówi Vincent Lecourt, związkowy prawnik.
Zapowiedział jednocześnie, że 18 kwietnia złoży wniosek przeciwko kolejnej firmie.
Problem z przedsiębiorstwami łamiącymi prawo pojawił się po tym, gdy zamknięto możliwości jego ominięcia. Ustawa zakazująca handlu w niedzielę daje lokalnym władzom możliwość złagodzenia tego prawa. Jednak w listopadzie w regionie Val d'Oise zdecydowano, że wszelkie pozwolenia na niedzielny handel powinny zostać cofnięte.
Część sklepów postanowiła, że się nie dostosuje, mając nadzieję, że burmistrzowie-zwolennicy Sarkozy'ego ich poprą. Handlowcy jednak się przeliczyli i zostali ukarani bezprecedensowo wysokimi grzywnami.
Więcej na ten temat:
Waltonowie – najbogatsza rodzina świata
Stany Zjednoczone Socjalistycznej Ameryki
Wal-Mart najcenniejszą marką świata
Amerykański rząd przejmie kontrolę nad AIG
Protekcjonizm w UE to normalność
Supermarkety licencjonowane jak telewizje
Supermarkety zamieniają wolnych ludzi w niewolników
Założenia ustawy o zrównoważonym rozwoju handlu
"Rzeczpospolia" broni interesów wielkich sieci supermarketów
Nikt nie bronił interesów małych i średnich firm
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie hipermarketów
Prezydent Portugalii otworzy tysięczną Biedronkę
Przykład PR wielkich sieci handlowych
Z Jakubem Szulcem, posłem Platformy Obywatelskiej, rozmawia Jerzy Krajewski
Jest Pan za szybkim anulowaniem ustawy o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych (WOH). Czy wie Pan, jakie są skutki dynamicznej ekspansji sieci hipermarketów dla małych i średnich firm handlowych i produkcyjnych, małych miast i stanu bezrobocia?
Czy wie pan, jakie będą skutki ekspansji sieci handlowych za pomocą małych marketów w małych miastach?
Małe markety nie dają im takiej przewagi konkurencyjnej jak centra handlowe. Czy to prawda, że PSL nic chce anulowania tej ustawy?
Rzeczywiście, nasz koalicjant ma wątpliwości w tej sprawie.
Rozumiem interesy PSL. Rozwój sieci hipermarketów bije w małe i średnie firmy handlowe i produkcyjne, m.in. z branży rolno-spożywczej. Wiele z nich funkcjonuje na terenach wiejskich i w małych miastach. Działają i pracują tam wyborcy PSL i klienci banków spółdzielczych. Dla sieci hipermarketów liczą się głównie wielcy dostawcy, dla małych brakuje miejsca ma półkach. Tak dzieje się na całym świecie. Gdy w amerykańskim miasteczku Wal-Mart otwiera hipermarket, lokalny biznes odczuwa to jak wybuch bomby atomowej. Rozwój sieci hipermarketów sprawia, że upadają nie tylko regionalne firmy handlowe, w kłopoty wpadają też mali i średni producenci, bo kurczą się im kanały dystrybucji. To jest gra w monopol, gdzie na końcu rządzą sieci hipermarketów i wielcy producenci.
Ludzie chcą jednak kupować w hipermarketach. Nie wierzę, że władze wojewódzkie, które mają decydować o lokalizacji marketów, będą opierać się życzeniom mieszkańców.
Mieszkam na początku Marek koło Warszawy, kilka kilometrów od dwóch wielkich skupisk hipermarketów. Często robię w nich zakupy i jestem z nich zadowolony. Nie oznacza to jednak, że nie powinienem dostrzegać zagrożeń dla naszej gospodarki związanych z ekspansją hipermarketów. Ustawa o WOH tę ekspansję może tylko lekko wyhamować, ale jej nie zatrzyma. Da jednak trochę wytchnienia małym i średnim firmom. Dziękuję za rozmowę
Uwaga: Rozmowa została autoryzowana w połowie czerwca 2008 r. Kilka tygodni później Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ustawa o WOH jest niezgodna z konstytucją. Dyskusja na temat roli sieci hipermarketów w gospodarce trwa jednak nadal.
Cała rozmowa z Jakubem Szulcem