Stolica jednak nieprzyjazna biznesowi
Miesiąc temu nagrodziliśmy Warszawę tytułem Miasto Przyjazne Biznesowi 2009. Brutalne wyrzucenie przedsiębiorców z Kupieckich Domów Towarowych 21 lipca 2009 r. pokazuje jednak, że tytuł ten został przyznany na wyrost.
Przyznaliśmy Warszawie tytułem Miasto Przyjazne Biznesowi 2009, bo na 10 tysięcy mieszkańców było tu aż 7 Gepardów Biznesu 2008, a w 10 ankietach przedsiębiorcy ocenili ją na 4,4 punkty na 6 możliwych.
Regulamin Konkursu Gmina Przyjazna Biznesowi nie przewiduje odebrania nadanego tytułu.
Jedyne, co możemy zrobić, to ograniczyć infomowanie o przyznanym tytule i publicznie krytykować władze stolicy za niewłaściwe działnia wobec lokalnych kupców.
Polscy przedsiębiorcy zasługują na lepsze traktowanie niż to, jakie zademonstrowały władze Warszawy w ostatnich dniach.
Bardzo celnie napisał na ten temat w dzienniku "Rzeczpospolita" Rafał Ziemkiewicz, którego inteligencję cenię od wielu lat.
Władza powinna wspierać kupców
Nawet mając w ręku korzystny dla siebie wyrok, miasto nie musiało występować o egzekucję – prawo przewiduje przecież możliwość jej odroczenia. Można było przyspieszyć budowę nowego pawilonu i ścierpieć istnienie blaszaka jeszcze przez kilka miesięcy, skoro stał tam już dziesięć lat.
Za takim postępowaniem przemawiał dobrze rozumiany społeczny interes. Po pierwsze KDT był źródłem utrzymania dla ponad 2,5 tysiąca ludzi. Był przy tym przedsięwzięciem wspólnym drobnych, rodzimych przedsiębiorców, jakich rozsądek nakazuje ze wszystkich sił wspierać i jakich w krajach zachodnich władza wspiera na rozmaite sposoby.
Po drugie KDT był realną i wygodną dla warszawiaków konkurencją wobec drogich galerii handlowych.
A co osiągnęła swym sukcesem w egzekwowaniu prawa pani prezydent? Kupcy stracili firmy, zatrudniani przez nich ludzie pracę, warszawiacy popularny sklep, kilkudziesięciu ludzi poturbowano, nie wspominając o kosztach finansowych. Tylko dla pustego „triumfu prawa”. Warto było? Powtórzę: plac boju i tak będzie teraz przez parę lat straszyć pustką.
Kompromis z kupcami był możliwy, niedaleki i przyniósłby korzyść wszystkim. Prezydent Warszawy tymczasem dążyła z determinacją do usunięcia kupców z centrum. Postawiła na swoim – ale właściwie po co? Dla pokazania, kto tu rządzi, czy pod wpływem jakiegoś lobbingu? Obie możliwości jednakowo zasługują na zdecydowane potępienie.
W 2001 r., gdy byłem redaktorem naczelnym miesięcznika "Twój Pieniądz", zaprosiłem Ziemkiewicza do pisania felietonów w nim. Od tego czasu jego talent i sława bardzo urosły.
Zwykle zgadzam się z jego spostrzeżeniami, wnioskami i komentarzami.
Ziemkiewicz ma rację, że Warszawa, niestety, w lipcu 2009 r. okazała się miastem nieprzyjaznym polskim przedsiębiorcom.
Jerzy Krajewski
Więcej na ten temat:
Rafał Ziemkiewicz: Pyrrusowe zwycięstwo prezydent Warszawy
Mazowieckie miasta przyjazne biznesowi
Regulamin Konkursu Gmina Przyjazna Biznesowi