Stawka VAT – 25 proc.?
"Gdy relacja długu publicznego do PKB według stanu na koniec 2011 r. przekroczy 55 proc., to od 1 lipca 2012 r. do 30 czerwca 2013 r. stawki podatku od towarów i usług wzrosną odpowiednio do 24,9 proc. i 7,5 proc.”. Natomiast od lipca 2013 r. do czerwca 2015 r. stawki VAT dojdą do najwyższego poziomu w Europie; będą wynosić 25, 10 i 8 proc.", zakłada projekt Ministerstwa Finansów.
Wiceminister finansów Ludwik Kotecki zapewnia w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że podwyżka VAT ma krótkookresowy charakter i „będzie wyraźnie zapisane w ustawie, że po trzech latach automatycznie wracamy do niższych stawek”.
Wypowiedź pana ministra być może nieco uspokoiłaby nastroje, gdyby się nie zderzyła z rewelacjami podanymi przez TVN CNBC Biznes. Według stacji, w przygotowanym w resorcie finansów (bez wiedzy wiceministra?) projekcie nowelizacji ustawy o VAT jest zapisane, że „gdy relacja długu publicznego do PKB według stanu na koniec 2011 r. przekroczy 55 proc., to od 1 lipca 2012 r. do 30 czerwca 2013 r. stawki podatku od towarów i usług wzrosną odpowiednio do 24,9 proc. i 7,5 proc.”. Natomiast od lipca 2013 r. do czerwca 2015 r. stawki VAT dojdą do najwyższego poziomu w Europie; będą wynosić 25, 10 i 8 proc.
Michał Zieliński
źródło: www.rp.pl
Nasz komantarz:
Kilka dni temu napisałem, że rząd ma następującą alternatywę.
Albo znacznie podwyższymy podatki, albo zlikwidujemy system OFE.
Jeżeli wybierzemy pierwsze, trzeba zwiększyć stawkę VAT nie o 1 punkt procentowy, jak obecnie proponuje rząd, co da tylko 4-5 mld zł rocznie, ale o 3 punkty procentowe – do 25 proc. podstawową i do 10 proc. niższą.
Będzie to miało negatywny wpływ na ludzi i firmy. Wzrosną ceny i inflacja.
Gdy wzrośnie inflacja, trzeba będzie podwyższyć stopy procentowe, co zwiększy koszty kredytów i obsługi zadłużenia.
Likwidacja II filaru reformy emerytalnej nie wywoła tak negatywnych skutków.
Radykalnie poprawi stan finansów publicznych w kryzysowych czasach. Obniży oficjalny dług o 200 mld zł, zmniejszy potrzeby pożyczkowe państwa o 30 mld zł rocznie (20 mld zł na składki z ZUS do PTE i 10 mld zł na odsetki od 200 mld zł długu) i zredukuje koszty obsługi długu państwa o 3-4 mld zł rocznie w wyniku poprawy obrazu polskich finansów publicznych (inwestorzy będą lepiej postrzegali Polskę, więc zmniejszą się koszty zaciągania pożyczek za granicą).
Premier Donald Tusk dokonał złego wyboru.
Stanął po stronie globokoncernów finansowych, właścicieli Powszechnych Towarzystw Emerytalnych.
Zobaczymy, co robi, gdy deficyt będzie rósł jeszcze bardziej dynamicznie niż obecnie, bo świat znowu wejdzie w receseję, i konieczne będzie podniesienie VAT o 3 punkty procentowe.
Teraz okazuje się, że Ministerstwo Finansów już założyło wzrost podstawwoej stawki VAT do 25 proc. od lipca 2013 r.
Jak więc widzimy, PO woli dorżnąć firmy, ludzi i gospodarkę niż narazić się globokoncernom finansowym, właścicielom Powszechnych Towarzystw Emerytalnych.
Politycy PSL są za ograniczniem wpłat z ZUS do PTE, ale są lekceważeni przez premiera Donalda Tuska.
A opozycja? Popiera propozycje PO w sprawie PTE. Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi polityków PiS i SLD w radiowej Trójce rano 28 sierpnia 2010 r.
Z punktu widzenia opozycji może to i słuszne. Za finanse publiczne odpowiada strona rządowa. To PO powinna martwić się o stan finansów publicznych. Po co opozycji narażać się wyborcom kontrowersyjnymi pomysłami?
PiS zaczął coś mówić o opodatkowaniu banków, ale tak bez przekonania.
Za budżet odpowiada przecież PO i PSL.
Jarosława Kalinowski, europoseł PSL, powiedział dziś w radiowej Trójce, że deficyt finansów publicznych wyniesie w 2010 r. roku 140 mld zł.
Taka kwota deficytu w przestrzeni publicznej pojawiła się pierwszy raz.
Czyżby zapowiadało to wyjście PSL z koalicji rządowej?
Dziura Rostowskiego byłaby bowiem dwa razy wyższa niż dziura Bauca, która doprowadziła do rozbicia koalicji AWS i UW.
Jerzy Krajewski