Budownictwo mieszkaniowe stabilizuje rozwój
"W krajach europejskich przeznacza się z budżetów na wspieranie popytu mieszkaniowego dla rodzin mniej zamożnych po około 2 proc. PKB, a u nas ułamek procenta. Budownictwo mieszkaniowe stabilizuje trendy rozwojowe gospodarek, ogranicza bezrobocie", mówi Roman Nowicki, Przewodniczący Kongresu Budownictwa Polskiego.
Budownictwo mieszkaniowe stabilizuje rozwój
Z Romanem Nowickim, Przewodniczącym Kongresu Budownictwa Polskiego, rozmawia Jerzy Krajewski
Jerzy Krajewski: Od kilkunastu miesięcy spada liczba budowanych mieszkań, co związane jest pewnie z spowolnieniem gospodarczym. Czy ma Pan pomysły, jak można wyhamować ten spadek?
Roman Nowicki: Spadek liczby budowanych mieszkań obserwujemy od wielu lat i niezupełnie zależał on od koniunktury gospodarczej. Pełzający kryzys mieszkaniowy jest wynikiem ewidentnych zaniedbań kolejnych rządów. W Polsce od dawna nie ma żadnej polityki mieszkaniowej. Buduje się dwa razy mniej niż potrzeba, żeby dorównać innym krajom europejskim. Aktualnie brakuje 1,5 miliona mieszkań. To różnica pomiędzy liczbą gospodarstw domowych, a liczbą użytkowanych mieszkań. W starych krajach UE przypada 50 mkw. mieszkania na statystycznego obywatela, a u nas 25 mkw. W krajach UE jest 500 mieszkań na 1000 mieszkańców, u nas 350. Rząd w jednym ze swoich opracowań ubiegłorocznych stwierdził „…obecna sytuacja w naszym kraju przypomina sytuację w krajach zachodnioeuropejskich po zakończeniu II Wojny Światowej”. Nic dodać nic ująć. Do tego wszystkiego dopuściliśmy do niezwykłego bałaganu w zabudowie przestrzennej kraju. W tych warunkach powinniśmy się raczej zastanawiać, co zrobić, żeby wyjść z kryzysu mieszkaniowego ostatnich kilkudziesięciu lat, uznając że ostatnie „drobne” spadki liczby oddawanych do użytku mieszkań są rzeczą normalną w okresie spadku koniunktury gospodarczej.
Roman Nowicki, Przewodniczący Kongresu Budownictwa Polskiego
No dobrze, jaki ma pan pomysł na poprawę sytuacji mieszkaniowej Polaków?
Po pierwsze, rząd i politycy muszą ten problem dostrzec i muszą chcieć go profesjonalnie rozwiązać. Tym bardziej, że w cytowanym wcześniej dokumencie rządowym jest napisane: „ Mieszkanie w Polsce jest dobrem niezbędnym do normalnego życia każdej rodziny. Jednocześnie jest najdroższym powszechnym dobrem konsumpcyjnym, a jego nabycie zawsze będzie przekraczało możliwości finansowe dużej części społeczeństwa. Wniosek ten prowadzi do rozwoju i utrzymywania różnych form interwencjonizmu publicznego na rynku mieszkaniowym, rozwiniętego we wszystkich krajach europejskich”. Problem tylko w tym, że ostatnie rządy niewiele robiły dla rozwiązania problemów mieszkaniowych. Nakłady na instrumenty finansowego wsparcia popytu spadają od lat niezależnie od sytuacji gospodarczej. Mamy jedno z gorszych w Europie praw regulujących procesy inwestycyjne. Władze samorządowe bezkarnie wyprzedają za bezcen setki tysięcy mieszkań komunalnych, a potem narzekamy że niema mieszkań na wynajem. Nie mamy żadnego długofalowego programu w randze ustawy, który ograniczyłby niefachowe manipulacje kolejnych ekip rządowych polityków. Nasz pomysł na zahamowanie tego marszu do tyłu przedstawiliśmy, po gruntownych badaniach sytuacji w Europie, w postaci rezolucji sejmowej, która zobowiązywała rząd do przygotowania dziesięcioletniego Narodowego Programu Mieszkaniowego. Program miał zdyscyplinować działania, pokazać odpowiedzialnych za ich wykonanie i uniezależnić realizację budownictwa mieszkaniowego od kadencyjnych i wyborczych interesów politycznych. Podobne programy były realizowane z wielkimi sukcesami w wielu krajach europejskich. Niestety, w trakcie głosowań sejmowych kompletnie wypaczono sens naszego projektu. Obecnie, po wyborach parlamentarnych, chcemy wrócić do koncepcji Narodowego Programu Mieszkaniowego. W nim na pierwszym planie powinno znaleźć się porządkowanie i uproszczenie przepisów regulujących procesy inwestycyjne (w tym nowelizacja ustaw o prawie budowlanym, planowaniu przestrzennym, ochronie środowiska i zamówieniach publicznych) z podaniem co, kto i kiedy ma wykonać. Następnie powinny być szczegółowo opisane długofalowe programy sektorowe (budownictwo socjalne, komunalne, na wynajem, spółdzielcze i TBS oraz własnościowe) z podaniem nakładów budżetowych na te cele (w okresie kilku lat kryzysowych mniejsze ze stopniowym wzrostem w latach późniejszych).
Dlaczego uważa Pan, że państwo powinno znacznie mocniej finansowo angażować się we wspieranie budownictwa mieszkaniowego?
To oczywiste, wynika to z tego, że mieszkania są bardzo drogim towarem, który musi być jednak dostępny dla wszystkich rodzin niezależnie od stopnia ich zamożności. Przytoczony wcześniej fragment opracowania rządowego wskazuje, że ta ocena nie jest obca niektórym politykom. Gorzej jednak jest z przełożeniem tych racji eksperckich na konkretne działania. W krajach europejskich przeznacza się z budżetów na wspieranie popytu mieszkaniowego dla rodzin mniej zamożnych po około 2 proc. PKB, a u nas ułamek procenta. Według wielu ekspertów, budownictwo mieszkaniowe stabilizuje trendy rozwojowe gospodarek, ogranicza bezrobocie (na każdego nowo zatrudnionego w budownictwie mieszkaniowy przypada 3-4 nowozatrudnionych w przemysłach pracujących na rzecz mieszkalnictwa), daje wpływy do budżetu wielokrotnie przewyższające wydatki na wspomaganie popytu mieszkaniowego. A więc poza załatwianiem ważnych celów społecznych jest to dobry biznes dla Państwa. Aktualna wartość roczna inwestycji mieszkaniowych przekracza 50 miliardów złotych, z czego do budżetu z różnych podatków wpływa ponad 10 miliardów złotych, a Państwo wydaje w tym czasie na wspomaganie popytu mieszkaniowego tylko nieco ponad 1 miliard złotych.To powinny być wystarczające argumenty.
5 października 2011 r. premier Donald Tusk przedstawił pomysł podziału Ministerstwa Infrastruktury na Ministerstwo Cyfryzacji i na Ministerstwo Transportu. To pokazuje, że jego zdaniem, zaspokajaniem potrzeb mieszkaniowych ludzie powinni zająć się we własnym zakresie, że państwo powinno skupić uwagę na infrastrukturze. Czy to właściwe podejście?
Zdumiewające. Nie wróży to dobrze przyszłości budownictwa. Wydawało się, że po klęskach powodziowych (bezplanowa zabudowa na terenach zalewowych), po skandalach towarzyszących budowie autostrad, po ogromnych kosztach infrastruktury, związanych z błędami w rozbudowie miast, rząd zdecyduje się odbudować instytucje centralne, gwarantujące postęp i ogromne oszczędności finansowe. Niestety dzieje się inaczej. Premier, planując reorganizację rządu, nawet nie wymieniał budownictwa. Premier nie chce wysłuchać opinii organizacji pozarządowych i niezależnych ekspertów. Nie idźmy dalej tą drogą Panie Premierze!
Czy spadku nakładów państwa na budownictwo mieszkaniowe nie rekompensuje wzrost nakładów państwa na budowę dróg, autostrad i kolei?
Czy spadku nakładów państwa na budownictwo mieszkaniowe nie rekompensuje wzrost nakładów państwa na budowę dróg, autostrad i kolei?
Oczywiście i z natury rzeczy – nie. Drogi to drogi, autostrady to autostrady, a mieszkania to mieszkania. Ogromna pomoc Unii Europejskiej na budowę infrastruktury jest główną przyczyną stosunkowo dobrej sytuacji gospodarczej Polski. I chwała Unii Europejskiej za to. Budownictwo mieszkaniowe
i porządkowanie zabudowy przestrzennej to zupełnie inny problem wymagający specyficznych działań.
i porządkowanie zabudowy przestrzennej to zupełnie inny problem wymagający specyficznych działań.
Czy Kongres Budownictwa Polskiego mógłby przygotować nowelizację Prawa budowlanego, która uczyniłaby je bardziej przyjaznym dla ludzi?
Nie ma takiej potrzeby. Dobre procesy tworzenia nowego prawa budowlanego popsuli politycy. Przez prawie 1,5 roku była przygotowywana przez rząd nowelizacja prawa budowlanego. Główny cel: odbiurokratyzowanie procesów przygotowania i realizacji inwestycji i uproszczenia w wydawaniu pozwoleń, ale także koniczność zachowania konstytucyjnego prawa obywateli do obrony swoich interesów. Kiedy prace nad nowelizacją ustawy były na ukończeniu (16 spotkań wojewódzkich z ekspertami, 1000 poprawek, z których większość do przyjęcia), rząd nagle schował projekt do szuflady i otworzył furtkę dla awanturniczego projektu Komisji Przyjazne Państwo. Po przyjęci przez Sejm tego projektu Kongres Budownictwa wystąpił do prezydenta RP o nie podpisywanie ustawy i skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Tak się stało. Trybunał odrzucił ustawę. Teraz wystarczy pilnie wrócić do dyskusji w komisjach sejmowych nad odłożonym projektem rządowym. Kongres Budownictwa jest przygotowany do eksperckiej konfrontacji i dyskusji. Mamy zamiar zgłosić prawo do abolicji dla budynków mieszkalnych zbudowanych przed 1995 rokiem bez pozwoleń na budowę, pod warunkiem, że nie zagrażają one zdrowiu i życiu, że nie stoją na terenach zalewowych lub na terenie parków narodowych lub na trasach przyszłych inwestycji infrastrukturalnych.