Trwa wielki drenaż Polski i Polaków
Po podboju Polski w latach 1990-2012 przez zachodnie banki, koncerny finansowe, handlowe, telekomunikacyjne i produkcyjne zaczął się drenaż Polaków.
W 2012 r. to świetnie widać. Choć ja dostrzegałem to wcześniej.
Największym zbójami są banki i firmy ubezpieczeniowe.
W rabunku bardzo pomaga im system OFE. Jak wykazałem z jego powodu nasze społeczeństwa w latach 1999-2012 straci 100 mld zł. Gros zysku przejmą zagraniczne banki i instytucje finansowe działające w Polsce oraz banki i instytucje finansowe operujące z zagranicy i inwestujące w polskie skarbowe papiery dłużne.
System OFE od 1999 roku do końca 2011 r. wygenerował ponad 300 mld zł długu publicznego.
Z wyliczeń Ministerstwa Finansów z początku 2011 r. wynikało, że system OFE w latach 1999-2010 wygenerował 232 mld zł długu. Odsetki od niego w 2011 r. przy stawce 6 proc. to 13,9 mld zł.
Dodatkowo ZUS w 2011 r. przelał do OFE 15,1 mld zł. Odsetki od tego, jakie zapłacił Skarb Państwa, wyniosły kilkaset milionów złotych, bo Skarb Państwa zaciągnął pod to dodatkowe pożyczki.
Po zsumowaniu daje to 262 mld zł.
Do tego trzeba dodać dodatkowe odsetki od pozostałej części zadłużenia publicznego w lata 1999-2011, które wzięły się stąd, że wysoki jest stosunek długu publicznego do PKB. To było szczególnie widoczne w latach 2009-2011.
I mamy z grubsza 300 mld zł.
Odsetki o 30 mld zł wyższe
W Czechach nie ma Otwartych Funduszy Emerytalnych, a w Polsce są. To sprawia, że Czechy mają niski stosunek długu publicznego do PKB, a co za tym idzie wysoką ocenę agencji ratingowych. A Polska ma wysoki stosunek długu publicznego do PKB, a w związku z tym niską ocenę agencji ratingowych.
Gdyby Czechy zafundowały sobie OFE, byłby oceniane przez agencje tak źle, jak Polska. Ma to bezpośrednie przełożenie na ceny długu.
Rentowność polskich obligacji jesienią 2011 r. przekroczyła 6 proc. Rentowność czeskich obligacji to 4 proc.
Jawny dług publiczny Polski wynosi obecnie ponad 900 mld zł. Przy oprocentowaniu 6 proc. zapłacimy za niego 54 mld zł rocznie w 2012 r. Gdyby od 1999 r. nie było w Polsce OFE , dług publiczny byłby o 300 mld zł mniejszy niż jest obecnie. Wynosiłby 600 mld zł. Płacilibyśmy za niego nie 6 proc., jak teraz, gdy wysoki jest stosunek długu publicznego do PKB, lecz 4 proc. Byłoby to tylko 24 mld zł odsetek do zapłaty w 2012 r., a nie 54 mld zł.
Dzięki wciśnięciu nam OFE w 1999 r. banki i instytucje finansowe zarabiają więcej na odsetkach od długu publicznego. W 2012 r. tych dodatkowych odsetek będzie 30 mld zł (54 mld zł – 24 mld zł = 30 mld zł), z czego duża część przypadnie zachodnim bankom i instytucjom finansowym. Dodatkowo banki i instytucje finansowe zarabiają na zarządzaniu OFE. Za 2011 r. miły z tego tytułu 612 mln zł zysku netto.
Natomiast klienci OFE w 2011 r. stracili kilkanaście miliardów złotych na inwestycjach z OFE .
W latach 1999-2012 stracimy na systemie OFE aż 100 mld zł. Wyliczenie tego jest proste. Koszty związane z wprowadzeniem tego systemu od 1999 r. wyniosą bowiem w końcu 2012 r. roku aż 350 mld zł, a aktywa netto na kontach ubezpieczonych w OFE będą miały wartość 220-250 mld zł (zależy to od sytuacji na giełdzie).
Skarb Państwa zabiera kapitał firmom
Skarb Państwa musi znaleźć finansowanie na odsetki od tego długu oraz kolejne wpłaty do OFE. Konkuruje więc z firmami o kapitał w bankach.
Nie dość, że zabiera firmom kapitał w bankach, to jeszcze podbija koszty finansowania działalności, bo banki podbijają cenę pożyczek dla firm ze względu na małą podaż kapitału.
Z danych Komisji Finansów Publicznych wynika, że w ostatnich latach banki działające w Polsce ściągnęły z zagranicy od spółek matek ponad 100 mld zł kapitału. Obecnie nadchodzi czas, gdy ten kapitał jest bardziej potrzebny matkom. Jest więc powoli wycofywany z Polski.
Przedsiębiorstwom będzie więc coraz trudniej pozyskać finansowanie w Polsce.
Dlatego trzeba jak najszybciej ograniczyć OFE i uwolnić rynek od nadmiernych potrzeb pożyczkowych ze strony Skarbu Państwa.
Należy ubezpieczonym dać wybór: ZUS i OFE czy sam ZUS.
Dzięki temu potrzeby pożyczkowe Skarbu Państwa skokowo zmniejszą się o kilkadziesiąt miliardów złotych, a może nawet po ponad 150 mld zł.
OFE na takie kwoty będą musiały odsprzedać Skarbowi Państwa obligacje i bony skarbowe.
Na koniec 2012 r. w budżecie państwa mogłaby pojawić się spora nadwyżka finansowa.
Odetchnęłyby też firmy, bo łatwiej byłoby im pozyskać kapitał.
Zwiększyłby się długi ukryte państwa.
Ale od nich Skarb państwa nie musi już płacić odsetek i konkurować z firmami o kapitał.
Dać wybór: ZUS i OFE czy sam ZUS
Podstawową reformą w Polsce powinno być ograniczenie kosztów związanych z funkcjonowanie systemu OFE.
Najkorzystniej byłoby go administracyjnie zlikwidować.
Realne rozwiązanie to danie ubezpieczonym wyboru: ZUS i OFE czy sam ZUS z ogłoszeniem, że Skarb Państwa nie będzie gwarantował środków ulokowanych w OFE. Postuluję je od jesieni 2008 r.
W takiej sytuacji większość ubezpieczonych przeniesie swoje aktywa z OFE do ZUS.
To w krótkim czasie, w ciągu kilku miesięcy zmniejszyłoby jawne zadłużenie państwa o 150-180 mld zł i zmniejszyłoby potrzeby pożyczkowe państwa.
Doprowadziłoby to do spadku rentowności obligacji skarbowych oraz oprocentowania kredytów dla firm i gospodarstw domowych.
Nie trzeba byłoby bezprawnie narzucać dłuższego wieku emerytalnego dla obecnych klientów ZUS.
Wydłużony wiek emerytalny obowiązywałby tylko osoby wybierające ZUS jako swój zakład emerytalny. Każdy nowy klient ZUS powinien podpisywać z ZUS indywidualny kontrakt emerytalny.
Ubezpieczenie emerytalne to nie jest podatek.
To tylko ubezpieczenie.
Powinno być dobrowolne.
Inne metody drenażu
Kolejny wielki sposób drenowania podbitego kraju to ekspansja zagranicznych sieci handlowych. Nasze władze ułatwiły ten podbój, dając ulgi podatkowe dla koncernów handlowych, które budowały w Polsce hipermarkety.
Kilka wielkich sieci handlowych opanowało handel detaliczny.
Każdego roku doprowadzają do upadku kilkudziesięciu tysięcy małych sklepów. Z tego powodu rośnie bezrobocie.
Niemieckie sieci marketów sprzedają bardzo wiele niemieckich towarów, niechętnie przyjmują na swe półki towary polskich firm.
Z tego powodu upadają też małe firmy produkcyjne, którym giną kanały dystrybucji, bo padają małe sklepy.
Banki zdzierają najwyższe opłaty od sklepów i punktów usługowych za płacenie w nich kartami.
W bankach rosną marże kredytów. Marże te już są znacznie wyższe niż w Europie Zachodniej.
Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, należąc głównie do zachodnich banków, pobierają kilka raz wyższe opłaty za zarządzanie niż w Europie Zachodniej czy USA.
Firmy ubezpieczeniowe każą sobie płacić więcej za porównywalne polisy niż w Europie Zachodniej czy USA.
Firmy telekomunikacyjne pobierają wyższe opłaty niż Europie Zachodniej czy USA.
Pracownikom zaś wszyscy płacą znacznie mniej niż w Europie Zachodniej czy USA.
Ten drenaż naszego kraju dynamicznie rośnie z roku na rok.
Pieniądze wypływają z naszego kraju w postaci dywidend, opłat licencyjnych, opłat za wspólny marketing.
Duża część tego wypływu pieniędzy z naszego kraju wynika z katastrofalnych skutków systemu OFE.
W 2012 r. nasze straty z powodu systemu OFE szacuję na 40-60 mld zł.
Ludzi, którzy wprowadzili w naszym kraju system OFE, należałoby wsadzić do więzienia za przyczynienie się do tak wielkich strat.
Drenaż Polski należy powstrzymać.
Najprostszym sposobem jest danie ubezpieczonym w ZUS wyboru: ZUS i OFE czy sam ZUS. Postuluję to od jesieni 2008 r.