Odbicie w strefie euro dopiero w przyszłym roku
To nie najlepsze wieści dla Polski, której ponad połowa eksportu uzależniona jest od eurostrefy. Przy słabnącym popycie wewnętrznym, od eksportu w dużej mierze zależy z kolei nasz wzrost gospodarczy, a co za tym idzie zasobność portfeli Polaków.
Analitycy firmy badawczej EY zrewidowali swoje wcześniejsze poglądy na temat rozwoju gospodarczego Starego Kontynentu. Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom recesja w strefie euro potrwa dłużej niż zakładano.
– Oczekujemy, że w tym roku gospodarka strefy euro skurczy się o 0,6 proc. – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Marek Rozkrut, główny ekonomista EY. – W dużej mierze jest to wynikiem gorszej sytuacji na rynku pracy i tym samym słabszej konsumpcji w strefie euro.
Duże znaczenie ma również spowolnienie w Chinach i w Brazylii, czyli na rynkach rozwijających się. To one do tej pory „ciągnęły do przodu” światową gospodarkę. Ich nie najlepsza kondycja zaważyła m.in. na sytuacji eksporterów w strefie euro. Dotyczy to przede wszystkim przedsiębiorstw z Niemiec i Hiszpanii, które liczyły na znacznie lepsze wyniki handlowe.
– Dodatkowo polityka gospodarcza rządu japońskiego i banku centralnego Japonii przyczynia się do osłabienia jena, co zwiększa konkurencyjność producentów japońskich względem eksporterów ze strefy euro – dodaje Rozkrut. – To także pogarsza perspektywy wzrostu.
Według analityków EY dopiero przyszły rok ma okazać się dużo lepszy dla krajów posługujących się europejską walutą. Wzrost gospodarczy ma być "wyraźnie dodatni", jednak wciąż nieprzekraczający 1 proc. Najlepiej na tle pozostałych państw eurostrefy powinna radzić sobie nadal gospodarka Niemiec. Wszystko wskazuje na to, że uniknie recesji.
– Wzrost będzie bliski stagnacji, bo niewiele powyżej zera, na poziomie 0,3-0,4 proc. – zastrzega ekonomista EY.
Chociaż to dobra informacja dla polskich eksporterów, bo Niemcy to nasz główny partner handlowy, to jednak ogólna kondycja całej strefy euro nie napawa ich optymizmem.
– Gospodarka strefy euro jako całość odpowiada za ponad połowę naszego eksportu, gospodarka całej Unii Europejskiej zaś za ponad trzy czwarte – tłumaczy Marek Rozkrut.
Podkreśla, że nauczeni doświadczeniem kryzysu z ostatnich lat polscy eksporterzy dążą do zmniejszenia uzależnienia od handlu z krajami europejskimi.
– Należy odnotować na plus fakt, że coraz większa grupa polskich przedsiębiorców eksportuje także na rynki poza Unią Europejską, rynki, które charakteryzują się dużo silniejszym wzrostem gospodarczym. Eksport do tych krajów rośnie dwucyfrowo. W niektórych przypadkach wzrost sięga nawet 20 proc. w stosunku rocznym – podkreśla główny ekonomista EY.
źródło: Newseria