Dlaczego nie wierzę ślepo w dolara?
Kryzys w Eurolandzie wcale nie musi być głębszy niż w USA. Euro ma szansę stać się walutą nr 1 na świecie, gdy amerykańska gospodarka zawali się pod ciężarem piramidy finansowej z derywatów i rosnącego bezrobocia.
Dlaczego tylko 59 proc. inwestycji walutowych włożyłem w dolara, 41 proc.w euro, a pominąłem inne waluty?
Japonia jest za daleko. Nigdy nie widziałem jenów w banknotach. To kraj na wymarciu, gdzie emerytów jest coraz więcej.
Szwajcaria to małe państewko uzależnione od usług finansowych, które może bardzo ucierpieć na krachu. Już ratuje swoje banki.
USA mają zdywersyfikową, prężną gospodarkę i światową walutę. Ale tam PKB oparty jest w dużej części na wirtualnych usługach. Realne miejsca pracy uciekły za granicę, a część zniszczyły wielkie sieci handlowe, które dobiły małe i średnie firmy handlowe i produkcyjne. Gdy zawalą się usługi, będzie katastrofa na rynku pracy w USA – bezrobocie 15-25 proc.
W Eurolandzie kluczowe gospodarki – niemiecka i francuska – nie mają tak dużej wirtualnej części PKB. Przemysł ma nadal duży udział.
Niemcy są potęgą eksportową, a USA potęgą importową.
Kryzys w Eurolandzie wcale nie musi być głębszy niż w USA. Euro ma szansę stać się walutą nr 1 na świecie, gdy amerykańska gospodarka zawali się pod ciężarem piramidy finansowej z derywatów i rosnącego bezrobocia.
Ryzyko jest polityczne. Jak dużo socjalizmu zaaplikują w kryzysie swoim krajom przywódcy Eurolandu? Co wymuszą na nich zdesperowane społeczeństwa, w których mocna jest lewica?
Jerzy Krajewski
Ciekawe informacje na temat amerykańskiego PKB i derywatów opublikowała “Gazeta Bankowa”:
W Stanach Zjednoczonych przemysł wytwarzał w 1980 r. 28,32 proc. amerykańskiego PKB. W roku 2000 udział przemysłu spadł do 19,42 proc. a w roku 2005 do 17,61 proc. Udział bankowości, ubezpieczeń i handlu nieruchomościami wynosił w 1980 r. 19,67 proc. W roku 2000 stanowił 31,64 proc. amerykańskiego PKB a w 2005 r. 32,38 proc. Jednocześnie wkład budownictwa wzrósł w latach 2000-2005 z 4,73 proc. do 5,23 proc. PKB. W Stanach doszło do bardzo istotnych zmian w strukturze tworzenia produktu krajowego. “Nowa” gospodarka zaczęła wypierać gospodarkę tradycyjną. Amerykanie przestali produkować towary, deficyt handlowy rósł w ogromnym tempie, a ujemne saldo rachunku bieżącego wzrosło z 400 mld w 2000 r. do 800 w 2006 r. Dług publiczny wzrósł z 5,5 biliona dolarów w 2000 r. do 8,6 biliona w roku 2007, w tym roku przekroczy 10 bilionów i sięgnie 70 proc. amerykańskiego PKB. Obecny kryzys finansowy na pewno dotknie gospodarkę realną.
Trudno dziś jednoznacznie ocenić, jak głębokie będzie to uderzenie, ale można określić siłę oddziaływania tego kryzysu na poszczególne gospodarki ze względu na ich strukturę. Najbardziej ucierpią gospodarki USA, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Hiszpanii i Grecji. Udział sektorów zagrożonych (bankowość, ubezpieczenia, budownictwo) w tworzeniu produktu krajowego jest w tych krajach najwyższy. Dodatkowo gospodarki te wykazują najwyższe “okredytowanie” sektora prywatnego w stosunku do PKB. Wartość udzielonych kredytów stanowi blisko 200 proc. amerykańskiego PKB, w Wielkiej Brytanii 165 proc., w Irlandii 160 proc., w Kanadzie 180 proc., a w Hiszpanii i Portugalii ponad 145 proc. (Polska poniżej 30 proc.).
Cały artykuł z "Gazety Bankowej": Winni kryzysu
O kłopotach walut w Europie Środkowej ciekawie napisał Cezary Rękawek, Doradca Inwestycyjny Domu Maklerskiego TMS Brokers SA.
Wszyscy zdali sobie sprawę z faktu, że kryzys ma charakter globalny i wcześniejszy optymizm co do niektórych emerging markets był nieuzasadniony. Kłopoty Islandii, następnie Ukrainy i Węgier uświadomiły jednoznacznie, że problemy z lokalną walutą mogą wystąpić wszędzie, niezależnie od jakości systemu finansowego. W podobnym stopniu likwidowane są pozycje w walutach państw wysoko rozwiniętych. Panicznie wyprzedawane są również waluty państw wysoko rozwiniętych, takie jak funt brytyjski, korona norweska czy waluta australijska. Wcześniejsze umocnienie się tych walut w stosunku do dolara było za głębokie i teraz w sytuacji bezprecedensowego kryzysu finansowego jest gwałtownie korygowane, niezależnie od fundamentów danego kraju.
Cały komentarz Cezarego Rękawka
Więcej na ten temat:
Przewidziany krach na giełdach
Największa piramida finansowa w historii
Grozi nam katastrofa finansowa
Nie zdajemy sobie sprawy z powagi sytuacji