OFE potrzebują zmian
System emerytalno-rentowy miał być rozwiązaniem „raz na zawsze”. Dziś wymaga głębokiej modyfikacji – napisał Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze, w "Rzeczpospolitej".
Obecny system emerytalny nie spełnia oczekiwań, jakie towarzyszyły jego tworzeniu 11 lat temu.
W obliczu napięć w gospodarce światowej po kryzysie nie zapobiegnie niskim emeryturom i narastaniu spirali długu.
Nadweręża solidarność międzypokoleniową i zdolność Polski do kontynuowania modernizacji. Dlatego potrzeba nowego, całościowego podejścia do systemu emerytalno-rentowego, opartego na zrównoważeniu potrzeb wzrostu, oszczędzania i demografii oraz na przejrzystym dla obywateli porozumieniu międzypokoleniowym.
Zamożni Szwedzi ustanowili składkę na poziomie 2,5 procent, my, kraj biedniejszy – 7,3 procent. My nie mieliśmy silnego buforu, Szwedzi od razu stworzyli fundusz o aktywach blisko 60 miliardów euro.
Reklamy z emerytami wypoczywającymi pod palmami i intensywna rywalizacja OFE o klientów dodatkowo przysłaniały wysokie koszty funkcjonowania systemu i brak prawdziwej konkurencji jakością zarządzania aktywami.
Te błędy ustawodawcy przy wyznaczaniu parametrów funkcjonowania OFE sprawiły, że podczas gdy luka w systemie emerytalnym pogłębiała się, właściciele funduszy zarabiali niezłe pieniądze.
Twarde liczby, jakie ostatnio zademonstrowała Rada Gospodarcza, utrudniają „zamulanie” dyskusji.
Rada przedstawiła sześć podstawowych scenariuszy zmian, a mimo to część ekspertów nadal uważa, że jest to próba skoku na kasę i zamach na oszczędności przyszłych emerytów przez polityków niezdolnych do podejmowania trudnych decyzji.
Tymczasem przyszli emeryci to dzisiejsi oraz jutrzejsi podatnicy i bez solidarności pokoleniowej (a więc zaniechania przeciwstawiania młodych z OFE starym z ZUS) nie można zbudować harmonii społecznej.
Te 14 milionów klientów OFE to dzieci i wnuki konkretnych ludzi, dzisiejszych i jutrzejszych emerytów. A z powodu ciągłego deficytu w systemie emerytalnym oszczędności tych 14 milionów zapisanych do OFE już wkrótce będą równe długowi, jaki będą musieli spłacać jako podatnicy.
Także dlatego, że wbrew zapowiedziom OFE wcale nie okazały się maszynką do pomnażania pieniędzy przyszłych emerytów.
Nawet ich zwolennicy przyznają, że zwrot z kapitału, jaki inwestują w imieniu swoich klientów, jest rozczarowujący ze względu na narzucone im reguły i wysokość pobieranych przez nie opłat.
Efekt z punktu widzenia finansów publicznych jest oczywisty – transfery przekazane OFE wraz z odsetkami od obligacji, które mają w portfelu, wyniosły przez tych dziesięć lat ok. 220 mld zł, natomiast ich aktywa osiągnęły 215 mld. W tym samym czasie OFE pobrały w sumie 13 mld zł w prowizjach i opłatach.
Nasz komentarz:
Od dwóch lat postuluję publicznie głębokie zmiany w II filarze emerytalnym. Opublikowałem na ten temat kilka artykułów w Magazynie Przedsiębiorców "Europejska Firma", w "Gazecie Finansowej", Wirtualnej Polsce i Interii.
Za najwłaściwsze rozwiązanie uznaję likwidację II filaru przez zaprzestanie wpłacania składek do niego i przejęcie aktywów zgromadzonych w OFE przez ZUS. Tak jak niedawno stało się na Węgrzech.
II filar jest bowiem kosztowny i wpędza nasze państwo w długi.
Od roku za zmniejszeniem wpłat do OFE opowiada się minister pracy Jolanta Fedak.
Podobno wspiera ją w tej sprawie minister finansów Jacek Rostowski, ale jakoś mało odważnie. Publicznie nie opowiedział się za tym rozwiązaniem.
Artykuł Jana Krzysztofa Bieleckiego, szefa Rady Gospodarczej przy premierze, w "Rzeczpospolitej" pokazuje, że również premier Donald Tusk dostrzega konieczność głębokich zmian w II filarze.
Konkretne propozycje mają być przedstawione w tym tygodniu.
Z artykułu Jana Krzysztofa Bieleckiego wynika, że prawdopodobne jest zawieszenie składek do OFE na 2 lata od 1 stycznia 2011 r.
Przez ten czas będzie trwała dyskusja, jak dalej zmieniać system emerytalny.
Byłby to krok we właściwą stronę.
Choć nadal uważam, że lepszym rozwiązaniem jest likwidacja II filaru.
A następnie danie ludziom do wyboru systemu ze zdefiniowaną składką proporcjonalna do wysokości wynagrodzenia (tak jak obecnie, ale wpłaty tylko do ZUS) albo systemu ze zdefiniowaną składką zryczałtowaną (jak obecnie w Kanadzie).
W obu przypadkach ZUS zbierałby składki i wypłacałby emerytury.
Jerzy Krajewski
Więcej na ten temat:
Na inwestycjach w OFE nadal tracimy