Obserwujemy gwałtowny rozwój
Z ministrem budownictwa Andrzejem Kordianem Aumillerem rozmawia Iwona Wiśniewska*
Zacznijmy od rankingów najdynamiczniejszych firm, które przygotował Klub Gepardów Biznesu. W zeszłym roku wygrała je branża budowlana: Wielkopolskie Przedsiębiorstwo Inżynierii Przemysłowej z Poznania i Stenda z Warszawy. W tym roku budowlanka jest również w czołówce. Jak skomentowałby Pan tak wysokie miejsca firm budowlanych?
Mamy boom budowlany. W bankach jest nadpłynność finansowa, łatwo dostępne są kredyty hipoteczne, niemal każdy ma możliwość ich zaciągnięcia na mieszkanie, w związku z tym budownictwo mieszkaniowe rozwija się. Powstają również inwestycje przemysłowe. Wiele zagranicznych koncernów buduje zakłady produkcyjne. Także firmy budujące infrastrukturę i drogi maja pełne portfele zamówień.
Do tego dochodzą nowe inwestycje związane z Euro 2012 – budowa stadionów, hoteli, dróg, lotnisk. Te rzeczy i tak były przewidziane w planach wieloletnich, ale Euro 2012 przyspieszyło podjęcie działań.
Mój resort ma przede wszystkim przygotować ustawodawstwo, które nie będzie przeszkadzać, a ułatwiać proces inwestycji. Takie ustawy właśnie tworzymy. Na ukończeniu są prace nad nowym prawem budowlanym, które przyczyni się do przyspieszenia procesu inwestycyjnego. Drugą jest ustawa o projektowaniu przestrzennym.
Jak chcecie zwiększyć liczbę budowanych mieszkań?
Przygotowaliśmy program rozwoju budownictwa mieszkaniowego Jest tam parę ciekawych rozwiązań, np. sprzedaż mieszkań w systemie leasingowym, zaangażowanie ziemi skarbu państwa w tworzenie spółek na budowanie tych mieszkań, czy bezpłatne przekazywanie ziemi skarbu państwa na rzecz gmin dla realizacji budownictwa społecznego. Chcemy zachęcić ludzi do zainteresowania się budową i zakupem domów drewnianych. Pokażemy młodym ludziom, że w Polsce będą mogli liczyć na mieszkania i pracę, więc nie ma potrzeby emigrować. Byli u mnie Hiszpanie, którzy rozpoczynają w tym roku budowę 10 tys. mieszkań w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku. Byli też Irlandczycy. Kupili już grunt pod Warszawą, 130 hektarów. Będą budować 10 tys. mieszkań w rozsądnych cenach w granicach 5- 6 tysięcy. To dobry sygnał, zmuszający naszych deweloperów, do zmiany sposobu myślenia, bo rośnie im konkurencja.
Mamy zwiększony popyt na materiały budowlane, zaczyna brakować cementu…
No tak, obserwujemy gwałtowny rozwój. W tym roku zostało wydanych prawie 160 tys. pozwoleń na budowę mieszkań. To prawie 50- procentowy przyrost. Jeśli chodzi o cement, to Polska powinna w najbliższych 2-3 latach produkować go około 17-18 milionów ton, a w 2010 roku od 22 do 24 milionów ton. Mamy spełnione wszystkie warunki boomu w branży budowlanej. Wzrost gospodarczy ponad 6 proc. Będą zamówienia z mieszkaniówki, infrastruktury, hotelarstwa. Będzie zapotrzebowanie na ogromne ilości cementu i stali. A tu nagle Komisja Europejska ogranicza Polsce emisję dwutlenku węgla do atmosfery o ponad 26 proc. To znaczy, że jeślibyśmy równiutko podzielili wszystkim tym, którzy emitują dwutlenek węgla do atmosfery, to cementownie musiałyby ograniczyć produkcję do 12 milionów ton. Przecież to tragedia. Trzeba pamiętać, że to właśnie polskie cementownie zredukowały emisję dwutlenku węgla o 25 proc., a cementownie unijne tego nie uczyniły. Produkcja stali z powodu ograniczeń emisję dwutlenku węgla musiałaby się obniżyć w Polsce o 30 – 40 proc.
To co zrobimy?
Rząd chce zająć ostre stanowisko. Nasze media znowu podniosą krzyk, że Polska jest niegrzeczna, że protestuje. A Polska występuje w interesie swojej gospodarki. To jest nasz interes narodowy. Wszyscy powinni być solidarni. Trzeba głośno o tym mówić i nasi parlamentarzyści powinni przeciw ograniczeniom wystąpić, bo mogą one zahamować nasz wzrost gospodarczy. Prezesi cementowni mają środki i chcą powiększyć produkcję, ale jest limit unijny emisji dwutlenku węgla. Proszę zobaczyć jak Stany Zjednoczone sobie lekceważą konwencję z Kioto. Nie przejmują się, że oskarża się ich, że są trucicielami środowiska. Oczywiście nie zachęcam do brania przykładu z USA, raczej chcę zwrócić uwagę na to, dlaczego Unia nie doceniła tego, co się w Polsce do tej pory zrobiło, jaki nastąpił postęp.
Jak wyhamować wzrost cen materiałów budowlanych?
Skok cen materiałów budowlanych wynika nie tylko ze wzrostu kosztów produkcji czy energii, ale również tendencji rynkowych. Jeśli jest większy popyt, ceny rosną. W związku z tym podejmowane są decyzje o uruchamianiu nowych linii produkcyjnych, czy całych zakładów. Praktycznie co piątek jeżdżę na otwarcia nowych linii produkcyjnej. Byli tutaj u mnie Finowie, którzy chcą postawić fabrykę domów drewnianych, 10 tysięcy sztuk rocznie. Metr kwadratowy domku, bez ceny gruntu, został skalkulowany na 2200 zł. Trzeba pamiętać, że materiałów budowlanych zaczyna brakować w całej Europie. Niemcy, którzy budują drogi, autostrady, lotnisk, mają duże zapotrzebowanie. Tam właśnie trafia wiele cementu z Polski. Moskwa i Leningrad to miasta, w których powstają ogromne inwestycje. Tam ceny są wyższe, a więc producenci nie zastanawiają się długo. W tym roku wystąpił jeszcze czynnik klimatyczny, a więc łagodna zima, co spowodowało, że w całej Europie budowano, nie zaprzestano. Zakłady cały czas produkowały. Hurtownie sprzedawały na bieżąco. Węgrzy musieli wstrzymać budowę autostrady, ponieważ zabrakło im cementu. Gospodarka rynkowa nadrabia jednak te braki i zwiększa produkcje tego, czego brakuje.
Czy przyjemnie być ministrem odpowiadającym za branżę, w której dobrze się dzieje? Czy to nie usypia Pana jako kierującego resortem?
Absolutnie nie. Pracuję codziennie do 10 wieczorem. Nie było w historii tego resortu takiej sytuacji, by w tak krótkim czasie, przygotowano tak wiele aktów prawnych. Myślę, że one są dobrze przygotowane. Trzeba u nas zmienić filozofię myślenia. Dobro publiczne musi przeważać nad dobrem indywidualnym czy małym grupowym. Inaczej trudno będzie te mieszkania, drogi, stadiony i hotele zbudować.
* Iwona Wiśniewska jest współpracownicą Magazynu Przedsiębiorców i Menedżerów "Gepardy Biznesu"