Nadchodzi Nowy Ład XXI wieku
"Konsumenci muszą przyznać, że brali kredyty i nikt ich do tego nie zmuszał. Banki muszą się przyznać się, że kłamały i manipulowały", powiedział Benjamin R. Barber "Gazecie Wyborczej".
Michał Kokot: W swojej ostatniej książce "Skonsumowani" pisze pan o upadającej gospodarce konsumpcyjnej, na którą składają się wmawiający nam fikcyjne potrzeby marketingowcy oraz potężne korporacje zdolne wręcz kierować państwami. Czy obecny kryzys finansowy to dowód upadku tej gospodarki konsumpcyjnej?
Benjamin R. Barber: Niewątpliwie kryzys bankowy i kredytowy, którego jesteśmy świadkami, wziął się z przerostu konsumpcji. Ludzie kupowali rzeczy, których nie potrzebowali i na które nie było ich stać. Ale to przede wszystkim kryzys spowodowany brakiem zaufania. I wpompowywanie przez kolejne państwa ogromnych sum pieniędzy w systemy bankowe to żadna odpowiedź na tę zapaść. Po przyjęciu planu Paulsona i przekazaniu bankom przez amerykański rząd 700 mld dol. na pokrycie złych długów, giełdy następnego dnia zaliczyły kolejne gwałtowne spadki. Bo ludzie nie ufają już politykom, że nawet taka interwencja spowoduje poprawę sytuacji.
Jak w takim razie wyjść z kryzysu?
– Ludzie liczą na to, że rządy dadzą pieniądze bankom, wprowadzą nowe regulacje finansowe, obniżą pensje w korporacjach, pomogą tym, którzy stracili domy, a później wszystko zacznie się od nowa, czyli wrócimy do tego samego systemu, jaki był. Według mnie należy oczywiście to wszystko zrobić, ale w żadnym wypadku nie możemy wracać do tego, co było wcześniej.
Ale co zrobić, żeby podobna sytuacja więcej się nie powtórzyła?
– Musimy przebudować nasze demokracje, przebudować społeczeństwo obywatelskie. Na nowo przywrócić odpowiedzialność społeczną i kapitał społeczny, od którego zależy kapitał ekonomiczny. Wszystko po to, by przywrócić zaufanie ludzi do systemu, które właśnie, na naszych oczach, się ulotniło. Żadne zabiegi nie będą miały sensu bez zaufania, którego dziś nie ma.
Odzyskać zaufanie jest najtrudniej.
– Ludzie muszą przede wszystkim wziąć na siebie znacznie więcej odpowiedzialności. Dziś wszyscy zrzucają winę na innych. Banki mówią, że za kryzys odpowiedzialni są konsumenci, którzy kupowali rzeczy, na które ich nie było stać. Konsumenci twierdzą, że oferowano im kredyty hipoteczne, ukrywając prawdę o tym, że zmienia się ich oprocentowanie. I jedni, i drudzy muszą zrozumieć, że sami są sobie winni. Konsumenci muszą przyznać, że brali kredyty i nikt ich do tego nie zmuszał. Banki muszą się przyznać się, że kłamały i manipulowały, bo sprzedawały ludziom kredyty hipoteczne, których oprocentowanie się zmieniało i nie informowały swoich klientów o tym. A ludzie, którzy kupowali papiery od banków, muszą pogodzić się z tym, że byli głupi, ignoranccy i nie sprawdzali, co kupują.
Czyli chciałby pan zatrzymać albo nawet cofnąć świat?
– To, co się stało z systemem bankowym, stwarza okazję, by wyjaśnić społeczeństwu, co trzeba zmienić w systemie. Myślę więc, że może to dać początek globalnej reformie. Do tej pory ludziom nie przeszkadzały złe hipoteki i nadmiernie obciążone karty kredytowe. Dzisiaj wiedzą już, że nie stać ich ani teraz, ani nie stać ich było wcześniej na pewne rzeczy. A więc przede wszystkim ten kryzys unaocznił ludziom, że system, który wydawał się tak bezpieczny, nie działa. Poza tym trudniej będzie teraz sprzedać ludziom rzeczy, na które ich nie stać, bo nie mają już kart kredytowych.
To podważy przynajmniej niektóre, niepodważalne zdawało się, zasady kapitalizmu.
– Kapitalizm też się zmieni. Do tej pory, jeśli nie wykreował nowych potrzeb, to nie istniał. Nowe potrzeby oczywiście będą nadal, chodzi jednak o to, by zaspokajać te realne, a nie wykreowane pragnienia. Podam tylko jeden przykład – globalne ocieplenie. Dzisiaj wiemy, że gospodarka oparta na płynnych paliwach jest katastrofą i potrzebujemy alternatywnych źródeł energii. A to dla kapitalistów cudowna sprawa, stwarzająca szansę nowym technologiom i pomysłom. Na taniej energii można zrobić wielkie pieniądze. To miejsce, gdzie kapitalizm może tworzyć nowe miejsca pracy i robić pieniądze.
Obecny kryzys będzie pana zdaniem początkiem Nowego Ładu w XXI w.?
– Jak każdy kryzys jest to w pierwszej kolejności głęboka przestroga dla współczesnej cywilizacji, ale też wspaniała okazja do przywrócenia równowagi między kapitałem społecznym i ekonomicznym. Sam jestem bardzo ciekaw, w jakimi kierunku to się rozwinie.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Cały wywiad z Benjaminem Barberem