Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Reiffeisen Bank Polska, twierdzi, że nasza waluta może się osłabiać do połowy tego roku. Za franka będziemy płacić nawet 3,20 zł. Potem jednak sytuacja się odwróci i złoty zacznie piąć się w górę.
Paweł Domarecki: – Co się dzieje z frankiem? Wczoraj przebił granicę 3 zł. Jaki będzie ten rok dla relacji złoty – frank szwajcarski?
Jacek Wiśniewski: – Niespokojny, z dynamicznymi lokalnymi zmianami co najmniej do końca pierwszego półrocza. Wychodzę z założenia, że szczyt kryzysu bankowego mamy już za sobą, a do końca czerwca inwestorzy będą mogli realnie ocenić skalę ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego i odpowiednio do tego podejmować dalsze decyzje. Na razie masowo uciekają z rynków wschodzących. Dlatego do połowy roku kurs franka dojdzie do ok. 3,2 zł. A potem, w miarę uspokajania się sytuacji powinien stopniowo spaść do mniej więcej 2,60 -2,64 zł.
Co będzie miało największy na to wpływ?
– Tak naprawdę trzeba mieć na uwadze fakt, że w istocie mówimy o dwóch różnych kursach – bo tak to się przelicza: o kursie złotego do euro i kursie euro do franka szwajcarskiego. Jeśli chodzi o kurs złotego do euro – złoty do końca drugiego kwartału będzie pod bardzo silną presją spadkową, wynikającą z tego, że dziś walut z rynków wschodzących po prostu się nie kupuje. Oczywiście – przy znaczącej zmienności, częstych zmianach nawet po kilkanaście groszy dziennie. A potem, w miarę napływu informacji o sytuacji światowej gospodarki zakładam do końca roku stopniową stabilizację na poziomie około 4,4 zł za euro.
źródło: www.dziennik.pl