To racjonalny rachunek ekonomiczny
Trzeba przenieść wszystkie aktywa z OFE do ZUS. Można dzięki temu poprawić wizerunek Polski na międzynarodowym rynku finansowym, co da kilka miliardów rocznie oszczędności przy finansowaniu długu publicznego, oraz ułatwić firmom dostęp do kredytów, co przyspieszy wzrost gospodarczy. Najlepszy jest model kanadyjski, według którego działa KRUS.
Trzeba przenieść wszystka aktywa z OFE do ZUS, bo mało sensowne jest inwestowanie z OFE finansowane z kredytu (z deficytu budżetowego).
Żaden odpowiedzialny ojciec zadłużonej po uszy rodziny nie inwestowałby z kredytu w obligacje, bo to jawna głupota.
A gdy pośrednik, jak Powszechne Towarzystwo Emerytalne, bierze 3,5 proc. opłaty wstępnej i opłatę za zarządzanie, to wyjątkowa głupota.
Żaden odpowiedzialny ojciec zadłużonej po uszy rodziny nie inwestowałby z kredytu w akcje, bo to wyjątkowo ryzykowne.
31 marca 2010 r. OFE były kilka procent na plusie po uwzględnieniu kosztów kredytu.
Straty z powody wypierania firm z rynku finansowego przez państwo, które na finansowanie składki OFE ściągnęło 190 mld zł kapitału z rynku, są znacznie większe niż te kilka procent z napompowania przez OFE kursów akcji na giełdzie.
Do tego trzeba jeszcze dodać dodatkowe koszty obsługi całego zadłużenia jawnego, wynoszącego ponad 700 mld zł, wynikające z wyższych stawek płaconych przez państwo polskie i samorządy ze względu na źle wyglądające finanse publiczne – dług publiczny wynoszący 51 proc. PKB.
Gdyby, po przeniesieniu wszystkich aktywów z OFE do ZUS, dług publiczny wynosił 44 proc. PKB, finansowanie tego długu byłoby tańsze.
Jeden punkt procentowy od 700 mld zł to 7 mld zł.
Tyle mniej więcej można dodatkowo zaoszczędzić na przeniesieniu aktywów z OFE do ZUS.
Tańsze byłoby finansowanie firm, bo banki nie mogąc kupować obligacji skarbowych, obniżyłyby oprocentowanie kredytów dla firm. Dzięki temu większy byłby wzrost gospodarczy.
System emerytalny to system społeczny, a nie prywatny.
Zobowiązania emerytalne i rentowe do 2050 r. naszego społeczeństwa (które, przyznaję, łatwo można opuścić, wyjeżdżając za granicę Polski i pozbyć się tych zobowiązań) wynoszą 2-3 biliony złotych.
Musimy je sfinansować ze składek ubezpieczeniowych albo z podatku.
Chyba, że chcemy, by nasi dziadkowie i rodzice przymierali głodem na emeryturze.
Choć łatwo można na nich machnąć ręką, wyjeżdżając za granicę.
Ja nie planuję wyjeżdżać za granicę ani machać ręką na los moich rodziców.
Dlatego patrzę na sprawę szerzej, tak jak powinni patrzeć politycy.
Oni jednak często są lobbystami globokoncernów finansowych, które finansują partie polityczne w Polsce, a nie reprezentantami polskiego społeczeństwa.
Uważam siebie za liberał, ale nie potrafię analizować sytuacji tak, jakbym był sam na świecie, do czego zachęcał w tygodniku „Polityka” nr 14/2010 Adam Szostkiewicz.
Według Szostkiewicza, fundamentem idei liberalnej jest teza, że „człowiek nie jest niczyją własnością, a szczególnie nie jest własnością narodu, państwa, kościoła, a nawet rodziny. Ta wolność nie może być limitowana inaczej jak tylko przez pozytywne prawo”.
Z tej perspektywy rzeczywiście można nie przejmować się ani rodzicami, ani dziećmi, ani społeczeństwem, ani państwem.
To perspektywa hedonisty bez dzieci, który niewiele myśli o przyszłości.
Jak daleko „Polityka” odeszła od swojej lewicowej wrażliwości, myślenia o biednych, niedołężnych i wykluczonych.
Liberalizm Szostkiewicza nie podoba mi się.
To błędna perspektywa.
Ja jestem konserwatywnym liberałem, który ceni rodzinę, państwo i Kościół.
Z systemów emerytalnych najbliższy jest mi model kanadyjski, gdzie minimalna emerytura finansowana jest trochę z niewysokich skłądek, a głównie z podatków. O resztę obywatel martwi się sam.
W Polsce najbliższa modelowi kanadyjskiemu jest Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.
Jerzy Krajewski
Więcej na ten temat:
Na inwestycjach z OFE nadal tracimy
Część PTE pobrala wyższe opłaty za zarządzanie
Artykuł bez tabel w Interii Dziękuję Interii za pomoc w wymianie myśli w Internecie. (JK)