Unia nie ma pomysłu jak wyjść z kryzysu
Byłem dzisiaj na konferencji NBP poświęconej stabilności w Europie. Przemawiali: J.Buzek, J.C.Trichet, B.Komorowski. Padały wielkie słowa, chwalono euro, wierzono w przyszłość strefy euro i UE, wieszczono większą integrację. Potem był panel ekonomistów m.in. D.Gross. J.Pissani-Ferry, Jurgen Stark, Jeffrey Frankel, oraz główny ekonomista Deutsche Bank – nie pamiętam jak się nazywa, taki ryży). Panel prowadził Brytol, który opowiadał cały czas śmieszne historyjki.
Ale najśmieszniejsza historia, która padła podczas panelu, to zgoda panelistów, że kryzys zadłużenia krajów południa trzeba rozwiązać poprzez dostosowanie cenowe, czyli …. deflację.
Tak, właśnie deflację. Czyli na przykład przez spadek cen i płac o 1 procent rocznie przez 20 lat (w domyśle, żeby odzyskać konkurencyjność). Ale jeśli ceny spadają, a realny PKB za szybko nie rośnie, to nominalny PKB stoi w miejscu. Jeżeli realne oprocentowanie długu ryzykownych krajów wynosi 2-3%, to żeby obniżyć poziom długu trzeba mieć nadwyżkę pierwotną rzędu 4% PKB, czyli nadwyżkę budżetową rzędu 7-8% PKB, a w Grecji 11-12% PKB. I tak trzymać przez 20 lat. Japonia tak trzyma od 20 lat i ma dług do PKB 250%.
Po tym co usłyszałem, wiem że nie ma żadnych pomysłów na wyjście z kryzysu. Publicznie zapytałem panelistów o zdanie na temat mojego pomysłu nowego euro, usłyszałem, że to jest zbyt skomplikowane technicznie do przeprowadzenia.
Zatem nie ma żadnych wiarygodnych planów, będzie kolejny dodruk pieniądza co załatwi sprawę na kilka (miesięcy, tygodni, dni, godzin lub minut) w zależności od nastroju na rynkach finansowych w przyszłym tygodniu.
Daniel Gross pokazał kilka ciekawych slajdów, poniżej zdjęcie jednego z nich, na którym pokazuje, że strefa euro dalej się zadłuża, a USA już nie. Wnioski same się nasuwają. źródło: www.rybinski.eu