BŚ ostrzega przed mocnym spowolnieniem
– Świat bardzo się zmienił przez ostatnich sześć miesięcy, czeka nas trudny rok – powiedział autor raportu Andrew Burns.
Bank znacznie obniżył prognozy dla wzrostu zarówno w krajach rozwiniętych jak i rozwijających się. Z najnowszych prognoz BŚ wynika, że w 2012 roku światowa gospodarka wzrośnie o 2,5 proc. i o 3,1 proc. w 2013 roku, wobec 3,6 proc. w obu tych latach, prognozowanych w poprzednim, czerwcowym raporcie.
W dokumencie wskazano dwie główne przyczyny globalnego spowolnienia: kryzys zadłużenia w strefie euro oraz ograniczenie zaciągania kredytów przez duże państwa tzw. rozwijające się (np. Brazylia i Indie), które w ten sposób chcą zapobiec przegrzaniu się gospodarek i wzrostowi inflacji. Burns podkreśla jednak, że choć działania są korzystne, to w połączeniu z kłopotami finansowymi strefy euro mogą stworzyć niebezpieczną sytuację, w której oba te trendy wzajemnie się podsycają.
Specjaliści Banku Światowego przewidują, że strefa euro odnotuje w 2012 roku ujemny wzrost gospodarczy na poziomie minus 0,3 proc. Jeszcze w czerwcu zapowiadano, ze będzie to 1,8 proc. PKB.
W raporcie obniżono także prognozy wzrostu gospodarczego USA do 2,2 proc. PKB w tym roku i 2,4 proc. PKB w 2013 r. Wcześniej spodziewano się odpowiednio: 2,9 proc. PKB i 2,7 proc. PKB.
– Kraje rozwijające się mogą ucierpieć na światowym spowolnieniu gospodarczym bardziej niż podczas kryzysu finansowego w 2008 roku i powinny przygotować się na możliwe wstrząsy – ostrzega główny ekonomista BŚ Justin Yifu Lin. – Państwa powinny podjąć działania zaradcze, m.in. zgromadzić środki na pokrycie zwiększonego zadłużenia i deficytu budżetowego, zbadać o kondycję krajowych banków i zwiększyć fundusze na programy socjalne – doradził.
Najnowsze dane już pokazują, że USA zaczynają odczuwać skutki kryzysu w Europie. Amerykański eksport na Stary Kontynent spadł w listopadzie o 6 procent – podało ministerstwo handlu USA.
źródło: Money.pl za PAP
Nasz komentarz:
Przed nadchodzącym globalnym kryzysem gospodarczym ostrzegam od jesieni 2008 r. Na II Konferencji Banków Spółdzielczych 7 listopada 2008 r. w Warszawie radziłem bankom ostrożność przy udzielaniu długoterminowych kredytów inwestycyjnych.
Jako jeden z pierwszych dostrzegłem, że to nie jest tylko kryzys finansowy, że ma on bardzo głębokie strukturalne przyczyny.
W skali globalnej to klasyczny kryzys nadprodukcji.
Moce produkcyjne zostały zbudowane pod życie ludzi, firm i państw na kredyt.
A możliwości dalszego zadłużania skończyły się.
Najpierw odczuli to konsumenci w latach 2007-2008, następnie firmy i banki, a w 2011 r. państwa, które próbowały sztucznie podtrzymywać wzrost gospodarczy za pomocą dotowania biznesu, m.in. banków i firm motoryzacyjnych.
Już w 2008 r. dostrzegłem, że przyczyny kryzysu drzemią w spadku dobrych miejsc pracy na Zachodzie. Spadek ten w ciągu 30 lat wywołały zmiany technologiczne, koncentracja kapitału w handlu oraz wejście na globalny rynek pracy odciętych od niego wcześniej pracownik z Chin i krajów byłego Układu Warszawskiego
W latach 2012 i 2013 sprawdzi się część scenariusza, który przedstawiłem w 2008 r.
Recesja dotknie UE. Nastąpi spowolnienie na całym świecie, które przekształci się w recesję w kolejnych regionach świata.
Rozwój Chin, Indii czy Brazylii w dużej mierze opart jest na eksporcie do UE i USA. Recesja w UE i USA wpędzie w kłopoty resztę świata.
Polska ma zdywersyfikowaną, dość elastyczną gospodarkę i mało zadłużoną gospodarkę. Ma szansę uniknąć wielkich kłopotów.
Pomóc w tym może zmniejszenie jawnego długu publicznego przez danie ubezpieczonym wyboru: ZUS i OFE czy sam ZUS.
A także dalsze uelastycznienie rynku pracy oraz zniesienie barier dla biznesu.
Bo tylko biznes tworzy realne miejsca pracy, czyli przynoszące dochód na globalnym rynku.
Jerzy Krajewski. dyrektor Instytutu Nowoczesnego Biznesu