Artykuły

Rozwój polsko-chińskiej współpracy gospodarczej

Gospodarcze relacje polsko-chińskie w ciągu ostatniego roku poprawiły się. Polski eksport do Chin wzrósł i trwają rozmowy nad wspólnymi projektami – głównie infrastrukturalnymi i energetycznymi, w tym nawet atomowymi.

 

 Historyczna wizyta premiera Chin Wen Jiabao w Warszawie ugruntowała znaczenie gospodarcze Polski dla azjatyckiego kolosa. Ale to nadchodzące miesiące będą decydujące dla dwustronnych relacji.

– To był bardzo dobry rok w stosunkach polsko-chińskich. Choć jeszcze nie widać tego w transakcjach, projektach, kredytach, w inwazji chińskiego kapitału do Polski – uważa Jarosław Dąbrowski, prezes firmy Dąbrowski Finance. – Obecny rok w dużej części zadecyduje, czy polskie firmy na większą skalę wejdą na chiński rynek, czy będą tylko niszowymi dostawcami w bardzo niewielkich segmentach.

Początek roku w Chinach to przede wszystkim zmiana władzy. Prawdopodobnie wiosną zakończy się proces przekształcenia i konsolidacji nowego chińskiego kierownictwa, które zostało wybrane podczas listopadowego XVIII Zjazdu Komunistycznej Partii Chin. Po tym okresie powinien pojawić się impuls do umocnienia polsko-chińskich stosunków.

Według Jarosława Dąbrowskiego, dotychczasowy kierunek rozwoju relacji z Polską i naszym regionem pozostanie niezmieniony. Druga połowa roku oraz 2014 i 2015 rok powinny przynieść decydujące rozwiązania.

– Będzie więcej banków, pojawią się fundusze inwestycyjne, agencje ratingowe. Być może również duże kredyty chińskie na wspólne przedsięwzięcia, które polskie banki będą mogły upowszechniać i może po polskiej stronie będzie jakiś program wspierania eksportu do Chin – prognozuje Jarosław Dąbrowski w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria.

Po wizycie prezydenta Bronisława Komorowskiego w Chinach w grudniu 2011 roku, Polska stała się jednym z siedmiu krajów Unii Europejskiej, które mają specjalny status w relacjach z Państwem Środka.

W Europie Środkowej, poza Polską, nie ma się za bardzo na kim oprzeć. Nikt nie ma takiego potencjału demograficznego i uporządkowanego rynku – tłumaczy prezes Dąbrowski Finance.

Aby wykorzystać ten potencjał, polski rząd i firmy muszą sprostać wyzwaniom stawianym przez azjatyckiego tygrysa. Mimo wzrostu polskiego eksportu do Chin, Polska nadal ma negatywny bilans handlowy z Pekinem.

– Jesteśmy świadkami przemiany rynku w Chinach z największego zakładu produkcyjnego w największy rynek konsumencki. Ci, którzy dziś czy jutro na niego nie wejdą, będą mieli tylko trudniej. Musimy intensywniej pracować nie tylko nad tym, by ściągać towary chińskie, ale również stwarzać możliwości dla polskich eksporterów. A Chińczycy są trudni, jeśli chodzi o otwieranie się na produkty z innych krajów, szczególnie tam, gdzie uważają, że mają przewagę konkurencyjną lub chcą chronić swój rynek – przestrzega Jarosław Dąbrowski.

Mimo że na tym rynku już jest kilka krajowych firm, Polska zdaniem eksperta powinna zmienić strategiczne podejście, by zwiększyć swoją konkurencyjność. Dotyczy to zarówno działania przedsiębiorstw, jak i polityków.

– Polskie firmy pojedynczo, może poza KGHM-em, są za słabe. Nie mają aż takich przewag konkurencyjnych, jak np. marka Louis Vuitton, czy siły bilansu jak Volkswagen, czy też wsparcia gigantycznego krajowego rynku konsumenckiego jak Starbucks – wyjaśnia.

Bez wsparcia rządu, poprzez takie instytucje jak Bank Gospodarstwa Krajowego, Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych czy Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych, polskim firmom będzie trudno zdobyć znacząca pozycję na tym rynku. Z pomocy swoich rządów już korzystają europejscy przedsiębiorcy.

– W Danii czy w Niemczech są specjalne projekty wspierania eksportu, nie tylko absorpcji inwestycji. Polska powinna w tym roku intensywniej popracować nad projektami, które by mogły w sensie finansowym, marketingowym i strategicznym pogłębić przewagę konkurencyjną oraz pomóc polskim firmom wejść do Państwa Środka. Walmart ma już setki, jeśli nie tysiące sklepów w Chinach. Starbucks także je opanowuje, Volkswagen robi kolejne joint venture – wymienia Jarosław Dąbrowski.

Dlatego ważne jest dofinansowanie eksportu, zwłaszcza że banki po raz pierwszy od kilku lat zakręciły w wielu obszarach kurek kredytowy. Dlatego szansą dla polskich firm będą kredyty, które mogą być udostępniane przez chińskie instytucje finansowe – Bank of China czy ICBC, lub też emisje obligacji, np. w Hongkongu.

Jak podkeśla ekspert, największe szanse na zdobycie Pekinu mają firmy posiadające technologie, które da się skalować i globalizować.

– Atuty dają produkty konsumenckie, które mają dobrą jakość, wyrazistość albo tendencję, by zbudować markę. Np. Kruk stara się rozwijać swoje sklepy w Chinach i ta strategia oparta jest na bursztynie, czyli na czymś unikalnym, co buduje przewagę konkurencyjną. Bo wszyscy są w Chinach, a my musimy się wyróżniać – podkreśla prezes firmy Dąbrowski Finance.

Największym zainteresowaniem cieszą w Państwie Środka branże technologiczne – informatyczne, elektryczne, elektrotechniczne, a także przemysł samochodowy czy lotniczy.

Z danych resortu gospodarki wynika, że Chiny są największym partnerem gospodarczym Polski w Azji. Są też trzecim krajem po Niemczech i Rosji pod względem importu towarów do naszego kraju.

Ministerstwo podaje też, że w roku 2011 na rynku chińskim zarejestrowanych było ponad 200 firm z udziałem kapitału polskiego, głównie małych firm handlowych. Wśród większych inwestorów polskich na tym rynku wymienia Selenę, Kopex, Bioton, Rafako, PMP Poland, Fasing, GK Gwarant. W Polsce w tymże okresie zarejestrowanych było ponad 500 firm z udziałem kapitału chińskiego, z czego ponad 430 to małe firmy zatrudniające do 9 osób.

 

źródło:Newseria

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *