Wolność to brak obowiązkowych ubezpieczeń
Finanse Zachodu rozsadzają obowiązkowe ubezpieczenia emerytalne, rentowe, zdrowotne, chorobowe, od bezrobocia.
Obowiązkowe ubezpieczenia emerytalne są też szkodliwe dla instytucji rodziny, bo alienują jednostki, zdejmują z nich moralną powinność – dbanie o rodziców i dziadków.
Obowiązkowe ubezpieczenia emerytalne są też niesprawiedliwe, uprzywilejowują bowiem obecnie osoby bezdzietne.
Najlepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie dobrowolności ubezpieczeń społecznych.
Pomysł PSL, by wprowadzić emerytury obywatelskie, jest gorszy, nie usuwa bowiem szkodliwego wpływu takich obowiązkowych emerytur na instytucję rodziny.
Emerytury powinny dostawać tylko osoby, które opłacają składki.
Reszta powinna liczyć na niewielką państwową pomoc socjalną, organizacje charytatywne, a przede wszystkim rodziny – dzieci, wnuków, rodzeństwo.
To, że za czasów Władysława Gomułki było biednie, nie znaczy, że stworzony przez niego system nie był efektywny.
Było biednie, bo obywatele PRL budowali swój kraj po zniszczeniach wojennych – ze spalonych wsi i miast.
System był jednak efektywny, bo przynosił dynamiczny wzrost dochodu narodowego bez zadłużania, bez zagranicznych inwestycji, bez wielkich nierówności społecznych.
A był efektywny, bo ludzie mieli wolność ekonomiczną, bo chłopi byli właścicieli ziemi, rzemieślnicy byli właścicielami swoich warsztatów, a przedsiębiorcy byli właścicielami swoich firm.
Na początku panowania Władysława Gomułki większość ludzi pracowała w prywatnym biznesie (gospodarstwo rolne to też jest biznes). Tylko w Polsce chłopi byli właścicielami ziemi, a zawdzięczali to osobistej odwadze Władysława Gomułki.
Nie tylko za to zasługuje na szacunek.
Podjęte przez niego inwestycje w przemyśle, energetyce, infrastrukturze były racjonalne.
Administracja była minimalna – tylko 100 tys. urzędników.
Podatki były niskie.
Większość mieszkańców kraju nie była objęta obowiązkowymi ubezpieczeniami społecznymi.
To był liberalny ekonomicznie kraj. Dlatego odnosił sukcesy.
Rozwijane też była badania naukowe. Zgłaszane były nowe patenty.
Teraz centra myśli technicznej są poza naszym krajem w centrach badawczych koncernów niemieckich, koreańskich, japońskich, amerykańskich, francuskich i holenderskich.
Jesteśmy hinterlandem (krajem z tyłu, zapleczem) z tanią siłą roboczą.
Zepchnięcia naszego kraju na taka pozycję obawiali się Władysław Gomułka i Edward Gierek oraz elity z nimi związane. Pisał o tym m.in. Stefan Kisielewski.
Spychanie nas na te pozycję zaczęło się po buncie Solidarności w 1980 r. Efektem tego buntu był stan wojenny. A potem katastrofa gospodarcza wywołana m.in. restrykcjami gospodarczymi Zachodu. Nasz kraj, z takim mozołem odbudowywany przez 35 lat, zbankrutował.
W ostatnich 20 latach wyprzedaliśmy najcenniejsze aktywa, oddaliśmy kontrolę nad gospodarką w ręce zachodnich banków, sieci handlowych, koncernów produkcyjnych.
To dlatego tak mało patentów zgłaszamy.
Nasze firmy duszą olbrzymie koszty pracy, olbrzymia biurokracja, zagmatwane przepisy, wielka sprawozdawczość.
To jest świat stworzony dla wielkich koncernów, którzy zatrudniają wielu prawników.
Za Gomułki czy za Gierka rządziły krajem elity, które myślały o rozwoju kraju.
Teraz rządzą globalbanki i globalkoncerny, które myślą tylko o tym, jak najwięcej zarobić, jak najmocniej wydrenować nasz kraj. Sterują naszymi politykami za pomocą lobbystów, łapówek i nacisków medialnych.
Donald Tusk, Waldemar Pawlak, Jolanta Fedak i Jacek Rostowski doprowadzając to zmniejszenia składek do OFE pokazali, że myślą o interesie kraju, że są w stanie sprzeciwić się globalkoncernom.
Na systemie OFE zarabiają tylko właściciele PTE. Nasze społeczeństwo straciło zaś na systemie OFE już 25 mld zł – to różnica między poniesionymi przez nas kosztami, a wartością aktywów w OFE.
Globalkoncerny są jednak mocne. Nie pozwoliły naszym władzom na danie wyboru ludziom: OFE i ZUS czy sam ZUS.
Decyzja należy teraz do Donalda Tuska, bo to on jest teraz naszym władcą, zdecydowanym zwycięzcą wyborów parlamentarnych.
Trzymam za niego kciuki.
Liczę na jego rozsądek.
Razem w Waldemarem Pawlakiem stanowią niezły zespół.
A idą ciężkie czasy.
Do kolejnego bankructwa Polski nie jest wcale daleko.
Wprowadzenie dobrowolności ubezpieczeń społecznych ułatwiłoby start w biznesie wielu ludziom. Obniżyłoby koszty prowadzenia przedsiębiorstw. Zmniejszyłoby biurokrację. Pomogłoby walczyć z bezrobociem. Ubytek dochodów ZUS i KRUS z tego tytułu można byłoby uzupełnić przez podwyżkę VAT.
W przyszłości wydatki ZUS i KRUS byłyby mniejsze, bo świadczeń nie pobierałyby osoby, które nie płaciły składek emerytalnych i rentowych.
Przez kilkadziesiąt lat po II wojnie światowej rolnicy nie płacili składek emerytalnych i nie otrzymywali emerytur, a na wsi nikt na starość z głodu nie umierał.
Dajmy ludziom wolność ekonomiczną.
Chcącemu nie dzieje się krzywda.
Sukces państwa najbardziej zależy od biznesu, któremu wystarczy nie przeszkadzać.
Zasadą powinno być, że pracownik otrzymuje wynagrodzenie brutto do ręki lub na konto bankowe i sam płaci podatek PIT i składki ubezpieczeniowe. Podatek jest obowiązkowy, a składki dobrowolne.
Takie rozwiązania nie zagwarantują sukcesu, ale stwarzają większą szansę na uniknięcie kolejnego bankructwa, będą sprzyjały rozwojowi biznesu i stabilizowały w długim okresie finanse publiczne. Z pozycji hinterlandu ciężko będzie się wyrwać.