Recesja może być bardzo głęboka
"To jest głęboki strukturalny kryzys Zachodu. Jego genezy należy szukać w załamaniu realnej gospodarki, głównie znacznym zmniejszeniu liczby miejsc pracy, m.in. w wyniku ucieczki miejsc pracy w przemyśle i usługach do krajów niskokosztowych", powiedziałem 7 listopada 2008 r. na II Ogólnopolskiej Konferencja Banków Spółdzielczych w Sali. im. Stanisława Wojciechowskiego w budynku Krajowej Rady Spółdzielczej w Warszawie przy ul. Jasnej 1.
To była cenna opinia dla prezesów banków spółdzielczych, sugerująca ostrożność przy udzielaniu długoterminowych kredytów inwestycyjnych.
Moim zdaniem, kryzys na amerykańskim rynku pracy spowodowały m.in. takie zjawiska jak zniszczenie małych i średnich firm w wyniku ekspansji sieci hipermarketów i telewizji oraz ucieczka miejsc pracy w przemyśle i usługach do krajów niskokosztowych.
Jedno miejsce pracy w hipermarkecie oznacza utratę kilku miejsc pracy w małych i średnich firmach handlowych i produkcyjnych. Te drugie tracą kanały dystrybucji swoich produktów, bo wielkie sieci handlowe nie chcą ich wziąć na swoje półki.
Reklamy w telewizji są skuteczne, ale bardzo drogie. Stać na nie głównie wielkie firmy.
Proces zanikania dobrych miejsc pracy trwał w USA wiele lat. Spowodował spadek realnych dochodów klas niższej i średniej w ciągu ostatnich 20 lat.
Dostrzegali go ekonomiści. Bank centralny, by pobudź popyt, utrzymywał niskie stopy procentowe. Instytucje finansowe nadmiernie poluzowały wymagania wobec kredytobiorców przy kredytach hipotecznych i kartach kredytowych. Nadzór finansowy nie reagował na to. W wyniku tego miliony obywateli znalazło się w pułapkach zadłużeniowych.
Również amerykańskie państwo zadłużyło się po uszy. Jednym z powodów były jego działania mające na celu pobudzenie popytu przez obniżki podatków. Deficyt budżetowy rósł przez to, a efekty popytowe były krótkotrwałe.
W 2008 r. obywatele i państwo doszli do ściany. Nie mają jak dalej się zadłużać. Dlatego gwałtownie spada konsumpcja, np. zakupy nowych samochodów. Rośnie bezrobocie.
Na te procesy nałożyły się fatalne błędy finansistów związane z derywatami. W efekcie mamy do czynienia z upadkiem największej w historii piramidy finansowej.
Jej wybudowanie umożliwiła globalizacja i deregulacja rynku finansowego, brak nadzoru nad nim, co sprawiło, że mieliśmy do czynienia z globalnym kasynem zamiast rynku.
Na krachu w USA traci cały świat, bo ten kraj wytwarza 25 proc. światowego PKB. Kryzys uderzył również w Polskę. Recesja może być bardzo głęboka.
Wówczas większość dyskutantów uważała, że przewidywania głębokiej recesji są przesadzone.
Dziś widać, że dobrze zinterpretowałem sytuację i procesy gospodarcze na Zachodzie.
Jakie rozwiązanie proponuję teraz?
Liberalne.
Powrót do zdroworozsądkowej gospodarki rynkowej bez obowiązkowych ubezpieczeń społecznych, nadmiaru regulacji i nadmiaru zadłużenie.
Wolność-Własność-Odpowiedzialność.
Co oznacza jak największe przeniesienie zakresu odpowiedzialności za życie ludzi z poziomu państwa na poziom rodziny, tak jak to było przez tysiące lat.
To oznacza odejście od pruskiej filozofii hegemonii wszędobylskiego państwa, na której zbudowana jest Unia Europejska.
Trzeba nam więcej anglosaskiej kultury wolności, choć przyznać trzeba, że i w anglo strefie życie ludzi zostało spętane przez państwo, ale nie w takim zakresie jak w Europie kontynentalnej.
W Polsce prądy wolnościowe są nadal mocne, oceniam, że najmocniejsze w Europie kontynentalnej.
Można więc w naszym kraju próbować powrotu do normalności z ograniczeniem roli wszędobylskiego państwa.
To nie znaczy, że unikniemy recesji.
Recesja jest naturalnym etapem rozwoju gospodarczego.
Część banków i firm powinna zbankrutować.
Poziom życia na Zachodzie powinien obniżyć się.
W obecnej sytuacji to będzie naturalne.
Bo to, co dziej się obecnie, druk pieniądza na masową skalę w USA i UE, jest chore i nieodpowiedzialne.
Jerzy Krajewski, dyrektor Instytutu Nowoczesnego Biznesu