Idzie kryzys!
"Strata pracy i zero widoków na jakiekolwiek zatrudnienie. Upadające firmy i bankrutujące banki, pozbawiające nas oszczędności. Dla ludzi starszych zaś – groźba głodu – bo i tak już niskie emerytury nie wystarczą nawet na jedzenie", ostrzga "Fakt".
To wcale nie jest scenariusz filmu katastroficznego. Tak niebawem wyglądać może przyszłość milionów Polaków. Z Ameryki nadciąga bowiem do nas wielki kryzys. – Krach może być poważniejszy niż ten w latach 30. – alarmują eksperci finansowi.
Panika i ogromne spadki na giełdzie w USA. W efekcie -bankructwa tysięcy zakładów pracy i jedna trzecia społeczeństwa bez zatrudnienia. Ci, którzy z dnia na dzień stracili dorobek całego życia, masowo decydują się popełnić samobójstwo. Tak rozpoczął się światowy kryzys w latach 30., który szybko ogarnął wszystkie kontynenty.
Koszmar powraca
W miniony poniedziałek na giełdzie amerykańskiej, a potem na parkietach całego świata zapanowała panika. Widmo bankructwa ponownie dotknęło banki i firmy ubezpieczeniowe. Całe USA z przerażeniem słuchały informacji o upadku największych banków amerykańskich – Lehman Brothers i Merrill Lynch. Nadchodzi kryzys, który dotknie nie tylko wielkich przedsiębiorców, ale przede wszystkim odbija się na zwykłych ludziach. Bo ktoś, kto ma miliony, poradzi sobie, gdy kilka ich utraci. Dla większości jednak strata jedynego źródła utrzymania to widmo głodu. Dlatego miliony Polaków na dramatyczne doniesienia ze Stanów Zjednoczonych już drżą o swoją przyszłość.
Przyczyny krachu
A krach na amerykańskiej giełdzie był zapowiadany już od wielu miesięcy. Ekonomiści grzmieli: Banki za łatwo dają kredyty! Instytucje dawały pieniądze prawie każdemu, kto się do nich zgłosił, nie przejmując się zbytnio zdolnością kredytową. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Amerykańskie rodziny zaczęły mięć problem ze spłatą rat, a w ślad za tym kłopoty mają banki. Kłopoty banków powodują spadki na giełdzie – inwestorzy masowo sprzedają akcje, w końcu jeden z banków upada.
– Gdy upada tak wielka instytucja, to jest tak, jakby upadło niewielkie państwo – mówi Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH. Kryzys niemal od razu przenosi się do Polski.
– Giełda przestała być maszynką do zarabiania pieniędzy -mówi prof. Krzysztof Opolski, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego. W końcu banki amerykańskie mają u nas swoje filie, a amerykańskie przedsiębiorstwa zatrudniają tu tysiące pracowników. – Pracownicy amerykańskich firm w Polsce muszą się liczyć z tym, że będą ograniczane koszty zatrudnienia. A to może oznaczać jedno: zwolnienia – ostrzega prof. Krzysztof Opolski.
Drożeje złoto
Ludzie, gdy tylko słyszą o krachu, zaczynają uciekać z giełdy i banków. To widać już na naszym rynku. Przeciętny Kowalski nie ma już zaufania do instytucji finansowych. Zamiast oddawać pieniądze funduszom kupującym akcje, razem z innymi ludźmi ustawia się w kolejce po złoto. – Złoto, brylanty i dzieła sztuki w takich momentach dają pewny zysk -mówi Krzysztof Opolski.
Wraz z wycofującymi się klientami banki tracą jeszcze więcej pieniędzy. Lada dzień zaczną odbijać je sobie na tych, którzy zostają – podwyższają się koszty kredytów. – Jeżeli ktoś ma kredyt w złotówkach na 30 lat, podwyżka stóp procentowych w tym czasie jest niemal pewna. A to automatycznie spowoduje wzrost raty, nawet o 100-200 zł – tłumaczy Andrzej Rzońca, były doradca prezesa NBP
Niewykluczone też, że banki zwiększać będą marże dla nowych klientów. Polacy, jak Amerykanie, zaczną mieć problem ze spłatą rat, które w ciągu kilku miesięcy wzrastają o kilkaset złotych.
A to oznacza jedno: do tysięcy polskich domów może zapukać komornik.
Bankrutują banki
Koszty ciąć będą też prywatne firmy, które zaczynają notować straty. Z dnia na dzień tysiące ludzi może stracić pracę. Niektórzy przedsiębiorcy nie dadzą rady dalej łatać budżetowych dziur i upadną. Wobec widma rosnącego bezrobocia, niektórzy – byle tylko nie stracić zatrudnienia – zgodzą się na obniżenie zarobków. – Już widać, że w niektórych sektorach gospodarki zatrudnienie spada – mówi Krzysztof Opolski. Ludzie mogą sobie pozwolić na coraz mniej, bo w sklepach znów zacznie panoszyć się drożyzna. To zaś nakręca spiralę: gdy mniej się kupuje, producenci mają coraz większe straty. To znów powoduje cięcie kosztów.
Ekonomiści jednak uspokajają: – Zwolnienia nie będą aż takie jak w kryzysie w latach 30. – mówią. To oznacza jednak tylko to, że zwolnione będą nie miliony, ale tysiące ludzi.
Niczym bomba zegarowa jest też ropa. Chociaż ostatnio jej ce-lna spadała, nie możemy się nastawiać, że tak będzie stale. – Powinniśmy być przygotowani na wzrost cen paliw. Bo taki praw-dopodobnie będzie – przewidu-je Halina Pupacz, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych. To zaś oznacza, że ceny w sklepach znów wzrosną o kilka procent.
Dramat emerytów
To jednak nie koniec. Bo na giełdzie aktywnymi graczami są Otwarte Fundusze Emerytalne. Ich straty będziemy więc na wła-snej skórze odczuwać przez naj-bliższych kilka lat. – Tak dużych spadków nie da się odrobić w rok czy dwa lata To musi trwać 3-5 lat – prognozuje Andrzej Rzońca, były doradca prezesa NBP To zaś oznacza, że ci którzy przejdą na emerytury z OFE w ciągu najbliższych lat, mogą dostać o kilkadziesiąt zł mniej, niż się spodziewają.
Tak powtarza się krach sprzed prawie 80 lat
Kryzys 1929 Kryzys 2008
Panika na giełdzie – Już jest. Poniedziałek był najgorszym dniem na nowojorskiej giełdzie od wielu lat.
Upadki banków – Już padają. Upadł jeden z największych amerykańskich banków, kilka innych ma wielkie problemy.
Drożeje złoto – Już podrożało. Ludzie zaczynają uciekać z giełdy i banków. To wi-dać już na naszym rynku.
Wielkie bezrobocie – Nadchodzi. W Polsce jest 1,7 mln bezrobotnych. Ma ich być na-wet o 100 tys. więcej.
Bankructwa firm – Spodziewane Jeżeli akcje będą dalej szły w dół. Tysiące firm upad-nie i zwolni pracowników.
Zabójcza inflacja – Za kilka miesięcy. Gdy wszystko podrożeje, pieniądz straci na wartości. Mechanizm sam się nakręci.
Drożeje paliwo – Spodziewane. Obecny spadek cen paliw jest chwilowy. Niebawem podrożeją i to sporo.
Niższe emerytury – Za kilka lat. Na giełdzie graczami są Otwarte Fundusze Emerytalne. Ich straty będziemy odczuwać.
Wielki kryzys z lat 1929 -1933 sprawił, że całe rodziny wędrowały po Stanach Zjednoczonych w poszukiwaniu chleba. Tak było z państwem Fields. Zbierali bawełnę, a sami nie mieli się w co ubrać
źródło: "Fakt", więcej w "Fakcie"