Artykuły

Śmietankę spija zagranica

  "Polskie firmy stracą na opcjach miliardy. Krajowe banki, za rozliczenie transakcji, zarobią najwyżej kilka proc. Największe zyski popłyną za granicę do banków inwestycyjnych" donosi "Puls Biznesu".

Firmy i banki tracą krocie, śmietankę spija zagranica

Polskie firmy stracą na opcjach miliardy. Krajowe banki, za rozliczenie transakcji, zarobią najwyżej kilka proc. Największe zyski popłyną za granicę
Rola polskich banków ograniczyła się głównie do dystrybucji walutowych opcji. Śmietankę spije ktoś inny.
Firmy, które ponoszą gigantyczne straty na opcjach walutowych, chcą dochodzić odszkodowań w sądach. Zapowiadają też składanie doniesień do prokuratury i skarg do Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Kłopoty krajowych banków mogą być jeszcze większe, bo głównym beneficjentem zamieszania są globalne banki inwestycyjne.

Tylko rozliczają

Jak wynika z rozmów z krajowymi bankierami (z reguły proszą o anonimowość) rola naszych banków w opcyjnym tsunami ograniczyła się jedynie do dystrybucji i operacyjnej obsługi klientów. Inkasowały za to tylko niewielką prowizję. Główne zyski zgarnie ktoś inny.
– Trudno wyczytać ze sprawozdań okresowych, ile banki zarobiły na obsłudze transakcji opcyjnych. Nie ma stosownego wyszczególnienia w raportach, a banki nie chcą o tym mówić. Można jednak mieć pewność, że to, co banki zarobiły na sprzedaży derywatów walutowych, jest niewielką kwotą w porównaniu do strat, jakie mogą ponieść – zauważa Hanna Kędziora, analityk DM PKO BP.
Klienci banków mogli stracić na opcjach nawet po kilkadziesiąt milionów złotych. Wystarczy więc, że kilkunastu z nich nie ureguluje zobowiązań i bank będzie musiał utworzyć rezerwy.
– Nie jesteśmy w stanie wiarygodnie ocenić skali potencjalnych strat przedsiębiorców i banków – powiedziała Hanna Kędziora.
Możliwe jednak, że podwyższone rezerwy na trudno ściągalne należności pojawią się w bilansach banków dopiero w przyszłym roku.

Wielkie ryzyko

Na polskich bankach spoczywa tylko ryzyko rozliczenia się z wystawcami feralnych opcji. Nominalna wartość tych skomplikowanych produktów idzie w miliardy. Kulminacja rozliczeń zawartych umów ma nastąpić za pół roku.
– Boimy się jednak, że będziemy zmuszeni wezwać firmy do rozliczenia opcji znacznie wcześniej. Ujemna wycena instrumentów przekracza już ustalone limity, a przedsiębiorstwa nie mają gotówki na zwiększenie zabezpieczeń – mówi nam specjalista z dużego banku.
Ustaliliśmy, że duża część opcji wystawionych przez krajowe firmy została z automatu sprzedana przez krajowe instytucje zaufania publicznego największym globalnym bankom inwestycyjnym. Teraz te ostatnie są więc najmniej zainteresowane umocnieniem złotego, a najbardziej – rozliczeniem opcji przed czasem.

Teoria spiskowa

Niektórzy analitycy idą jeszcze dalej i dzielą się swoją teorią na temat ostatnich wydarzeń. Co ważne, wcześniej dość sceptycznie podchodzili do jakichkolwiek teorii spiskowych.
– Złoty tak długo się umacniał, że na wakacjach wszyscy uwierzyliśmy w siłę tego trendu. Naszą wiarę wzmocniła perspektywa wejścia Polski do strefy euro. Czujność uśpiły także racjonalnie brzmiące raporty największych globalnych banków inwestycyjnych, które wtedy wierzyły w siłę złotego – przyznaje analityk walutowy dużego banku.
Niektórzy nasi rozmówcy nie wykluczają, że największe globalne instytucje wykorzystały powszechną wiarę w nieustające wzrosty złotego i skupiły wtedy tanio duże ilości opcji. Później bankructwo Lehman Brothers i kryzys na Węgrzech oraz Ukrainie ułatwiły przy tym wahania kursu złotego. Tym bardziej, że na rynku zamarły obroty.
– Kapitał zagraniczny masowo uciekał ze wszystkich krajów wschodzących, także z Polski. To obniżyło kursy walut wszystkich tych państw. Nie było w tym nic specjalnego, bo jesteśmy w jednym koszyku z Węgrami – mówi diler walutowy ze średniej wielkości banku.

– Problem jednak w tym, że polskie fundamenty są o wiele zdrowsze. Dlatego może zastanawiać, że po okresie paniki forint sporo zyskał względem złotego. Wygląda na to, że "niewidzialna ręka" nie pozwala złotemu odrobić strat – dodaje.

Adrian Boczkowski

Więcej w "Pulsie Biznesu"

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *