Artykuły

Banki biorą nas na widełki

Image  Pożyczyłeś od banku franki na mieszkanie? Myślisz, że znasz cenę kredytu? A czy wiesz, że spłacając raty, co roku oddajesz bankowi kilkaset złotych tylko za to, że sprzedaje ci walutę?

 

Za tydzień miną dwa lata, od kiedy Jola z Markiem wprowadzili się do mieszkania na warszawskim Muranowie. Na niewielkie lokum pożyczyli od banku 300 tys. zł. -Oczywiście we frankach, bo na spłacanie wysokich rat kredytu złotowego nie było nas stać -mówi Jola. Wszystko szło dobrze do czasu, gdy w drugiej połowie ubiegłego roku złoty zaczął lecieć na łeb na szyję. Kurs franka skoczył z 2 zł do 2,8, a ich rata z 1,2 tys. zł do 1,7.

-Wtedy zorientowaliśmy się, że nasz bank przelicza raty po dziwnie wysokim kursie, nawet o kilkanaście groszy wyższym niż kantory -mówi Marek. Gdy poprosili o wyjaśnienia, usłyszeli, że to efekt spreadu, czyli różnic kursowych między kupnem a sprzedażą walut zwanych popularnie widełkami walutowymi, i że wszystkie banki tak robią.

Co to są widełki walutowe? To różnica między kursem kupna a kursem sprzedaży. Gdy bierzesz kredyt we frankach szwajcarskich, bank przelicza je dla ciebie na złote po niskim kursie zwanym kursem kupna. Potem, gdy spłacasz raty, przelicza twoje złote na franki, ale już po wyższym kursie -sprzedaży. Bank działa tu jak kantor – na obydwu operacjach zarabia. Płacą Jola i Marek, ale w podobnej sytuacji są miliony Polaków, którzy wzięli kredyty we frankach. Ich raty mogłyby być niższe, gdyby nie coraz wyższe kursy wymiany walut narzucane przez banki.

Banki koszą na różnicach kursowych?

Z analizy, którą dla "Gazety" przeprowadził serwis Comperia.pl, wynika, że przed rokiem średni spread dla franka nie przekraczał 11 gr, w tym miesiącu sięgnął 17 gr – najwięcej w historii.

Co to oznacza dla naszych kieszeni? Spłacający równowartość 300 tys. zł kredytu we frankach co miesiąc płaci dodatkowo 50 zł. Ale bank bankowi nierówny. Rekordzista DomBank kasuje klienta na prawie 85 zł miesięcznie. Czyli rocznie musi on oddać bankowi ponad 1 tys. zł – więcej niż połowę miesięcznej raty! Ci, którzy zaciągnęli takie kredyty w PKO BP, GE Money Banku czy Millennium, dodatkowo płacą rocznie odpowiednio 860, 650 i 570 zł. Na drugim biegunie jest Lukas Bank, który sprzedawał franki po 2,74 zł, czyli 5 gr powyżej oficjalnego kursu NBP.

-Gdy braliśmy kredyt, nikt o spreadach nie wspominał – mówi Jola. Przypomina sobie rozmowę o oprocentowaniu, prowizji i ubezpieczeniu kredytu. – O tym, że bank będzie przeliczał raty po lichwiarskich kursach, nie było ani słowa – wtóruje jej Marek.

Co na to bankowcy? – Musimy na czymś zarabiać, szczególnie w tych trudnych czasach -tłumaczą. Wymiana walut to dla nich żyła złota. Marek Juraś, dyrektor działu analiz w Domu Maklerskim BZ WBK, szacuje, że od stycznia do września 2008 r. bank Millennium, udzielając kredytów hipotecznych, przy okazji zarobił na wymianie walut około 130 mln zł.

Na razie banki ani myślą obniżać spready.

źródło: www.wyborcza.pl

Cały materiał

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *