Bankowy pluton egzekucyjny
"O bankowym tytule egzekucyjnym zrobiło się ostatnio w Polsce głośniej za sprawą opcji walutowych. Okazało się bowiem, że firmy, które wykupiły opcje i chciałyby teraz dochodzić swoich praw w sądzie, mogą zbankrutować, zanim w ogóle dojdzie do pierwszej rozprawy", donosi "Gazeta Polska".
Jak banki niszczą klientów w majestacie prawa
Do obrońców praw konsumenta i polskich sądów coraz częściej trafiają pozwy i skargi na nieuczciwe praktyki bankierów Walka klientów z bankami jest jednak z góry skazana na porażkę, ponieważ nasze ustawodawstwo -jako jedyne w Europie – pozwala ich właścicielom na nieograniczone wystawianie tytułów egzekucyjnych
O bankowym tytule egzekucyjnym zrobiło się ostatnio w Polsce głośniej za sprawą opcji walutowych. Okazało się bowiem, że firmy, które wykupiły opcje i chciałyby teraz dochodzić swoich praw w sądzie, mogą zbankrutować, zanim w ogóle dojdzie do pierwszej rozprawy. Dlaczego?
Według polskiego prawa zakwestionowanie przez klienta żądań banku nie wstrzymuje procesu ściągania rzekomych długów i należności. Wystarczy, że bank wystawi tytuł egzekucyjny, a na konta firmy czy indywidualnego kredytobiorcy w każdej chwili może wejść komornik. Niezależnie od tego, czy egzekwowana przez bankierów wierzytelność jest prawdziwym długiem, czy też – co zdarza się coraz częściej – sumą, która powstała przez omyłkę lub celowe działanie pracowników banku.
Bank oszukuje, klient płaci
W marcu 2009 r. "Newsweek" opisał wyniki ubiegłorocznej kontroli umów o kredyty hipoteczne, jaką Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przeprowadził w 19 największych bankach działających w Polsce. Z raportu Urzędu wynika, że wiele z nich forsuje w umowach nieprecyzyjne zapisy dotyczące tzw. spreadu, czyli różnicy pomiędzy kursem kupna a sprzedaży kredytu zaciągniętego w obcej walucie. UOKiK zapowiedział, że w pierwszej kolejności wyśle pozwy do banków BRE i Millennium.
Rok temu, przed kontrolą Urzędu, sytuacja wyglądała jeszcze gorzej, ponieważ wszystkie 19 banków stosowało w umowach o kredyt hipoteczny niebezpieczne pułapki. UOKiK zakwestionował wówczas m.in. zapis o obowiązku opłacania przez klienta ubezpieczenia kredytu oraz liczne ukryte opłaty i prowizje nakładane na kredytobiorcę. Skontrolowane przez Urząd spółki to Bank Pocztowy, Bank Zachodni WBK, BOŚ, BPH, BRE Bank, Deutsche Bank, Fortis Bank, GE Money Bank, Getin Bank, ING Bank Śląski, Invest Bank, Kredyt Bank, Lukas Bank, Millennium, Nordea, Nykredit, PKO BP i Santander Consumer Bank.
Problemy z bankami nasiliły się wraz z wybuchem kryzysu, który ujawnił słabość tych instytucji. W 2008 r. skargi na oszukańcze praktyki bankowe stanowiły większość zażaleń złożonych do Komisji Nadzoru Finansowego. Dziś ręce pełne roboty mają także miejscy i powiatowi rzecznicy praw konsumenta. – Liczba skarg na banki ostatnio znacznie się zwiększyła. Chodzi o pobieranie kosztów ubezpieczenia po czasie objętym ochroną w razie wcześniejszej spłaty kredytu, o kary za brak spłaty kwoty minimalnej karty kredytowej, nierozpatrywanie w terminie reklamacji bankowych czy żądanie dodatkowych zabezpieczeń dla kredytów hipotecznych udzielonych w przeszłości – mówi Joanna Wysocka, miejski rzecznik konsumentów w Warszawie.
Problem w tym, że zarówno klienci indywidualni, jak i firmy są w obliczu oszustw i omyłek bankowych bezradni. Złożenie reklamacji w banku lub skargi w UOKiK czy biurze rzecznika praw konsumenta nie wstrzymuje bowiem windykacji. Pani M., która pół roku przed terminem spłaciła w banku Cetelem kredyt W wysokości 2800 zł (na telewizor) – w dodatku ze sporą nadwyżką – dostała niedawno "zawiadomienie o wszczęciu postępowania windykacyjnego" i nakaz zapłatyw ciągu trzech dni 330 zł.
– Byłam zszokowana, bo wcześniej nie dostałam żadnego ponaglenia czy wezwania do zapłaty. Do tego pani w informacji telefonicznej nie chciała mi dokładnie wyjaśnić, skąd wzięła się ta zaległość i jak została naliczona. Musiałam jednak zapłacić, gdyż postępowanie przedegzekucyjne zostało wszczęte, a ja mam kredyt hipoteczny w innym banku, który mógłby w takiej sytuacji zażądać dodatkowego zabezpieczenia, a nawet wypowiedzieć umowę – oburza się M. w rozmowie z "GP".
Przywileje z PRL
Osób takich jak M. są w Polsce dziesiątki tysięcy. G. – dziennikarz z Warszawy – ma w banku komercyjnym kredyt hipoteczny. W ciągu
dwóch dni tzw. zadłużenie przeterminowane jego kredytu (zadłużenie za nieterminowe spłacanie rat) wzrosło nagle ze 170 do… 2700 zł (w tym 1700 zł "odsetek"). Pracownicy oddziału nie potrafili wyjaśnić G., skąd wzięła się tak duża kwota; na pisemną reklamację bank odpowiedział jedynie kilkoma ogólnikami, nie przedstawiając sposobu, w jaki wyliczył zadłużenie. – Zanim złożyłem skargę do rzecznika praw konsumentów, musiałem zapłacić. Inaczej nastąpiłaby egzekucja i bank przejąłby mieszkanie – mówi G.
O bezradności Polaków w walce z bankami świadczy fakt, że w internecie jak grzyby po deszczu powstają strony w rodzaju Nabiciw-BREbank. pl, skocznabank.pl czy mstop.pl – na których rozgoryczeni klienci dają upust swojej mniej lub bardziej słusznej frustracji z powodu kontaktów z bankami.
Wyjścia nie mają także polskie firmy, które znalazły się na skraju upadłości z powodu opcji walutowych. Muszą inicjować upokarzające negocjacje z bankami, zamiast po prostu podać je do sądu (we Włoszech, jak pisała już "GP", bankierzy seryjnie przegrywali takie procesy). – Wejście na drogę sądową przeciwko bankowi nie ma dla klienta w Polsce sensu, albowiem nie zabezpiecza go przed jednostronną decyzją banku i egzekucją – twierdzi Jerzy Bielewicz, finansista i były doradca Goldman Sachs.
Skąd tak uprzywilejowana pozycja banków w Polsce? Bankowy tytuł egzekucyjny to relikt czasów
PRL. Po 1945 r. władze komunistyczne nadały NBP i innym znacjonalizowanym bankom wiele przywilejów, wśród których prawo do jednostronnej egzekucji należności od klienta było jednym z najważniejszych. Przetrwało ono do dziś w niemal niezmienionej formie: bank wystawia tytuł egzekucyjny, sąd na tajnym posiedzeniu (klient nie ma możliwości obrony) nadaje mu w ciągu trzech dni klauzulę wykonalności – i do akcji wkracza komornik.
Takich praw – poza służbami specjalnymi, policją i prokuraturą – nie ma żadna instytucja w Polsce. Co więcej: procedura jednostronnej egzekucji bankowej nie ma odpowiednika w innych cywilizowanych państwach. – Jako narzędzie prawne w rękach banków jest to kuriozum na skalę światową – mówi Jerzy Bielewicz.
Wtórują mu naukowcy.
Dr Andrzej Janiak z poznańskiego UAM podkreśla w swojej pracy pt. "Konsument wobec przywilejów egzekucyjnych banków", że "podobne szczególne uprawnienia banków nie są znane w systemach prawnych innych państw europejskich".
Dr Rafał Sura (KUL) w książce "Bankowy tytuł egzekucyjny" (wyd. 2008) pisze wprost: "Jedynym wytłumaczeniem utrzymywania w podobnym zakresie jak w PRL przywilejów bankowych w Polsce po 1989 r. – niespotykanych w takim zakresie w UE – jest nacisk silnego lobby bankowego na środowiska mające wpływ na kształt ustawodawstwa w naszym kraju".
GRZEGORZ WIERZCHOŁOWSKI
źródło: "Gazeta Polska" za www.zbp.pl